Nie tylko dla bogaczy. Przylecjalem do USA w 1982 (zona z dziecimi dopiero w 85) z $300 w kieszeni, zreszta tyle wladze PRL wymagaly na koncie w walucie wymienialnej zeby otrzymac paszport. Nie znalem angielskiego, poczatki byly rzeczywiscie trudne, ale jakos poszlo nie najgorzej. Juz 1990 kupilismy condominium, a w 96 dom (brand new) na dzialce 1.42 hektara z dala od tego co opisujecie w powyzszym artykule, w ktorym mieszkamy do dzisiaj, spokoj, nikt mnie nie badruje..., muzyki slucham na caly regulator (oczywiscie jak chce),kradziezy, narkomanow i pijanych nie uświadczysz, itd. Dom w tej chwili warty jest 3 wiecej od jego ceny zakupu, splacony ponad 10 lat temu. Oczywiscie, ze amerykanskie emerytury ( max $3,627,a w Polsce az 43,4 tys. zł) sa rowniez "glodowe" podobnie jak i w Polsce, ale nikt tu nie daje 13 i 14-tek i bez dodatkowego emerytalnego wsparcia, nie bylibysmy w stanie w nim mieszkac. Prywatny Fundusz Emerytalny, tzw 401-k inwestowany na gieldzie rowniez wzrosl ponad 3 krotnie od tego co pracodawca i ja wlozylismy. Nie interesuje mnie co zlego dzieje sie w tych wielkich motlochach, moja zona bardziej to przezywa, tak bylo jak tu przybylem, tak jest i teraz!
adamski 11.09.2023 19:47
Rozwiń Zwiń odpowiedzi (1)

Czysty tekst

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
  • Adresy web oraz email zostaną automatycznie skonwertowane w odnośniki