Po pierwsze nie metr, tylko !,5 metra, a po drugie takie są konsekwencje traktowania projektu budowlanego jako czegoś służącego do uzyskania pozwolenie na budowę, a nie sztywne wytyczne do realizacji inwestycji. Ktoś mówi: autor projektu powinien nadzorować. Owszem autor ma prawo do kontroli budowy, ale nie bezpłatny obowiązek. Inwestorzy oszczędzają na nadzorze autorskim nawet kilka tysięcy, ale przy tym ryzykują utratę setek tysięcy, jak w tym przypadku.
Tak, to jest polska właśnie, gdzie kierowcy twierdzą, że płacą mandaty przez istnienie fotoradarów, a nie własne błędy, a winą sąsiada jest, że ktoś zlekceważył projekt budowlany. Brak szacunku do wszelkich praw. Nic się nie zmienia od setek lat, Polska ciągle nierządem stoi.