"Państwo prawa"...
Gdyby nie było to tak oburzające, to byłaby to pełna groteska. Moskiewski czeladnik bierut odbiera nieruchomość prawowitym właścicielom, po latach dostaje się ona w ręce kolejnego moskiewskigo sprzedawczyka, który rozpoczął stan wojenny przeciwko narodowi polskiemu, a potem kolejny "niezawisły" sąd w wolnej już Polsce ponownie przyznaje nieruchomość rodzinie moskiewskiego lokaja. Czy to, mniej więcej, wszystko, czy coś przeoczyłem?