Niejedno mieszkanie wynajmowalem i 3/4 przypadkow wlasciciel wpadal jak do siebie i grzebal mi w szafkach czy grzyba nie choduje a inni przychodzili jak do siebie by rzeczy na balkonie zostawic lub zabrac stol z salonu "na komunie" ktora trwa miesiąc. Kij ma dwa konce drodzy wlasciciele. Moze jeszcze wam remont zrobic bo sciany rok nie malowane? Wykorzystujecie sytuacje na rynku i żądacie kwoty najmu 5000 zl bo macie nowe meble za 1000?