Trochę dziwi mnie, że nikt nie wpadł na żaden bardziej radykalny pomysł niż proszenie, grożenie, zwracanie uwagi. Przyznam, że też miałem problem z pewną rodziną, która sprowadziła się z wsi spokojnej, wsi wesołej do miasta, dużego miasta, a nawet największego miasta w Polsce :) i cóż... postanowili wnieść do bloku swój przaśny folklor. Jak to mówią - cham ze wsi wyjdzie, ale nie wieś z chama! Nie miałem nigdy nic przeciwko temu, że ludzie ciągną do dużych miast. Taka jest naturalna kolej rzeczy, ale niestety, są tacy którym się wydaje, że jak kupili mieszkanie w bloku w mieście, to zyskali tytuł szlachecki i wszystko im wolno... ..., ale do rzeczy Sąsiedzi owi - młoda rodzina z dwójką dzieci/słoni z ADHD (nie mylić z AC/DC) potwornie hałasowali - od rajdów chodzikami po pokoju, przez mecze koszykówki piłką lekarską, aż po kinder-party przy bitach Zenka i Czadomana. Oczywiście początkowo próbowałem uświadomić sąsiadów, że mieszkanie w bloku, to nie domek na prerii i zazwyczaj pod spodem ktoś mieszka, ale dowiedziałem się że - "Głośno??? To, wie pan nie u nas, bo my jesteśmy cicho, a to duży blok jest i tu inni też mają dzieci i to te inne dzieci pewnie tak hałasują!" Hmm..., cytując Fredrę "cóż było robić - Paweł ani pisnął, wrócił do siebie i czapkę nacisnął Pomyślałem, że "nie będę się kopał z koniem" (w tym wypadku z krową), a mieszkam w blokach od zawsze i potrafię odróżnić skąd dochodzą hałasy. Postanowiłem, że więcej do nich nie zapukam, bo nie będę się błaźnił! Przygotowałem na działce z kawałków styroduru pudła na głośniki, wykonane w taki sposób, aby kolumny włożone we środek można było przyłożyć do sufitu, skierowane głośnikami do góry (tak, tak do sąsiadów na górze) Po czym spakowałem kilka rzeczy, wziąłem kota pod pachę i pojechałem pomieszkać u mojej pani. "Muzykoterapia" trwała przez trzy dni 24H - tu nadmienię, że w kodeksie nie ma czegoś takiego jak cisza nocna, a Ci którzy będą próbowali straszyć konsekwencjami prawnymi mogą was pocałować w "dolną część pleców" Po powrocie problem, jak ręką odjął. Oczywiście kiedy spotkałem sąsiadów po kilku dniach przed blokiem, próbowali nawiązać do zaistniałej kilka dni temu sytuacji, że tak nie można, że nie jestem sam, że tu ludzie mieszkają, że oni mają małe dzieci..., :) cóż... odpowiedziałem, grzecznie, że głośna muzyka to na pewno nie u mnie, bo ja słucham cicho muzyki..., a że przez trzy dni???!!! To wie pani, pewnie wtedy, kiedy wyjechałem na parę dni odpocząć, bo moja "wieża: jest bardzo czuła na hałasy i wibracje i pewnie sama się włączyła..., albo może jakie spięcie było?! No nie wiem.... Od tamtej pory sytuacja znacznie się poprawiła, oczywiście zdarzały się głośniejsze chwile, ale i z tym sobie poradziłem - osadziłem w suficie śrubę fi16 z łbem na klucz imbusowy - wkleiłem na tzw. kotwę chemiczną. Nie za długą jakieś 5cm gwintu. W rogu sufitu, za karniszem, żeby nie było widać. Jak dochodzą z góry jakieś niepokojące, dźwięki, huki-puki, to przykładam do łba śruby wiertarkę udarową ze starym wiertłem i odpalam ją na 20 sekund - skoro rodzice nie mają na dzieci wpływu, to niestety trzeba wziąć sprawy w swoje ręce! Tu jeszcze mała dygresja - pudła ze styroduru były po to, aby wytłumić dźwięk na inne mieszkania z boku czy pode mną, w końcu nie jestem chamem i szanuję prawo sąsiadów do świętego spokoju! ..., a śruba na klucz imbusowy (ampulowy) - żeby wiertło nie wypadało na boki. Mam nadzieję, że moje pomysły pomogą kilku osobom rozwiązać problemy z niesfornymi sąsiadami. Pozdrawiam Dr.Devlgo
Dr.Devalgo 05.02.2022 14:34

Czysty tekst

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
  • Adresy web oraz email zostaną automatycznie skonwertowane w odnośniki