Bzdurny rząd = bzdurne pomysły. Przede wszystkim podzielniki to NIE LICZNKI zużytej energii. To takie sobie urządzonka służące jak nazwa wskazuje do wspomagania podziału kosztów ogrzewania na poszczególnych lokatorów. Wskazują, jakiś tam, umowny stopnień ogrzania mieszkania (i nie są to żadne jednostki układu SI). W spółdzielniach/wspólnotach, z reguły jest tak, że część kosztów ogrzewania np. 50% dzielone jest według metrażu, a pozostałe 50% kosztów według wskazań podzielników. Te procenty są oczywiście umowne, u każdego zarządcy wedle uznania. I nie ma znaczenia, że parują w lecie, bo u wszystkich parują tak samo, a liczą się tylko RÓŻNICE pomiędzy wskazaniami poszczególnych podzielników a nie ogólna liczba tych odparowanych kresek czy wskazań elektronicznego podzielnika. To teoria. W praktyce, że to miało sens mieszkania muszą być podobne, zbliżonej wielkości i identycznie nasłonecznione. Bez tego trzeba stosować dodatkowe współczynniki korygujące te wskazania a one są tylko przybliżeniem - jedni mogą na tym tracić inni zyskiwać. W polskich warunkach dochodzi jeszcze kwestia.... cwaniactwa. Są kombinatorzy, którzy potrafią nawet na lato zdemontować kaloryfer i wynieść do piwnicy, żeby oszukać współlokatorów, ci którzy zaś bardzo oszczędzają, tak naprawdę pasożytują na cieple pobieranym przez ściany od sąsiadów. Cudów nie ma. Jedyny sens mają prawdziwe liczniki ciepła, ale one są drogie i duże. Nie do zastosowania w mieszkaniach. U mnie w bloku przez wiele lata były elektroniczne podzielniki, ale wspólnota z nich zrezygnowała. Więcej z tego było kłopotu niż pożytku, mieszkańcy szczytowych mieszkań płacili wysokie rachunki a i tak mieli grzyb w mieszkaniach.
cameel 25.10.2021 07:24

Czysty tekst

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
  • Adresy web oraz email zostaną automatycznie skonwertowane w odnośniki