Weszli do mieszkania. Chodzili po robakach "jak po foli bąbelkowej"

W świecie, gdzie czystość i porządek wydają się dla każdego być podstawą komfortowego życia, istnieją miejsca, które z trudem wpisują się w te kryteria. Mieszkania tonące w śmieciach, będące domem dla niezliczonych robaków, stają się codziennością dla Justyny Arciszewskiej – kobiety, która zawodowo zajmuje się sprzątaniem tak zwanych hardkorowych chat. Swoje doświadczenia opisała w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce.

Justyna Arciszewska, założycielka firmy sprzątającej, w rozmowie z kobieta.wp.pl zaskakuje swoim podejściem do pracy, którą sama porównuje do sportów ekstremalnych. 

 

Przyznaje, że na początku swojej kariery zawodowej szukała większych wyzwań niż tradycyjne sprzątanie, co doprowadziło ją do specjalizacji w mieszkańcach zbieraczy oraz domach, gdzie brud i bałagan przekraczają wszelkie wyobrażenia.

Kilkanaście ton odpadów w jednym mieszkaniu

Przyznaje, że na początku swojej kariery zawodowej szukała większych wyzwań niż tradycyjne sprzątanie, co doprowadziło ją do specjalizacji w mieszkańcach zbieraczy oraz domach, gdzie brud i bałagan przekraczają wszelkie wyobrażenia.

 

Arciszewska opisuje mieszkania, gdzie śmieci układają się w metrowe sterty, a właściciele zmuszeni są tworzyć wąskie korytarze, aby móc się poruszać. W niektórych przypadkach sprzątanie wymaga wyrzucenia kilkunastu ton odpadów, co jest zadaniem nie tylko czasochłonnym, ale i wymagającym ogromnej siły fizycznej i psychicznej.

 

- Właściciel spał na górze kabli, elektroniki, gratów na łóżku. We czworo sprzątaliśmy to wszystko przez tydzień, po 10 godzin dziennie - opowiada bohaterka rozmowy. 

Wszechobecne robaki

Oprócz fizycznych wyzwań Arciszewska i jej zespół muszą zmagać się z obecnością karaluchów, pluskiew i innych robaków, które często są tak liczne, że poruszanie się po mieszkaniu daje bardzo osobliwe wrażenie.

 

- Kiedyś opróżniałyśmy z moją bratową mieszkanie, a gdy ruszyłyśmy leżącą folię, nagle zaczęły spod niej wyłazić robale. Uciekłyśmy. Jedna pani spała w łóżku, po którym biegały pluskwy. W niektórych domach chodzi się po robalach jak po folii bąbelkowej. W takich przypadkach, zanim zaczniemy sprzątać, wzywamy firmę dezynsekcyjną, z którą współpracujemy i mamy pewność, że wszystko wytępi - wyjaśnia właścicielka firmy sprzątającej. 

 


Przypomina, że praca w takich warunkach wymaga nie tylko odpowiedniego sprzętu ochronnego, ale również silnego żołądka i odporności psychicznej.

 

Najtrudniejsze momenty w pracy Arciszewskiej często dotyczą nie tylko ekstremalnego bałaganu, ale i bezpośredniego kontaktu z ludzkim cierpieniem. Opowiada o zleceniach, które odrzuciła, nie ze względu na trudności fizyczne, ale dlatego, że sytuacje te były zbyt emocjonalnie obciążające.

 

Dbanie o czystość jest nie tylko dobrym zwyczajem, bywa też prawnym obowiązkiem. Niewłaściwa higiena i zaniedbanie mogą prowadzić do zalęgnięcia się robactwa, co nie tylko stanowi zagrożenie dla zdrowia mieszkańców okolicy (np. bloku), ale także może być przyczyną poważnych kłopotów z administracją budynku oraz sąsiadami.