Bartosz Guss, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich, podkreśla, że sama idea ustawy jest słuszna. "Wydaliśmy rekomendację dla naszych członków, by publikowali ceny mieszkań. Oceniamy, że jest to bardzo ważne dla pewnej kultury nabywania nieruchomości, a także komfortu konsumentów" - stwierdza Guss w rozmowie z agencją Newseria.
Jednak sposób procedowania ustawy budzi poważne zastrzeżenia. Projekt przeszedł przez Sejm w zaledwie dwa dni, co według branży deweloperskiej nie pozwoliło na dokładne przeanalizowanie wszystkich zapisów. "Sam proces legislacyjny już na etapie prac w komisji do uchwalenia ustawy przez Sejm trwał rekordowe dwa dni. W efekcie powstał akt prawny jak sito, ser szwajcarski, zawierający wiele bubli prawnych" - alarmuje Guss.
Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym oraz ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów został uchwalony przez Sejm 24 kwietnia 2025 roku. Drugie i trzecie czytanie odbyło się tego samego dnia, a stanowisko komisji infrastruktury przedstawiono zaledwie dwa dni wcześniej.
Szczególnie niepokojące dla branży jest odrzucenie uwag zgłaszanych przez różne instytucje. "Jako prawnik jestem absolutnie zdumiony, że hurtowo odrzucono uwagi Sądu Najwyższego, o zgrozo, również Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czyli organu państwowego, który będzie przecież sprawował pieczę i nadzór nad jej obowiązywaniem" - zaznacza dyrektor generalny PZFD.
Polski Związek Firm Deweloperskich wskazuje na trzy główne problemy ustawy. Pierwszym jest ograniczenie wymogu jawności cen wyłącznie do umów sprzedaży, podczas gdy większość transakcji stanowią umowy deweloperskie zawierane na etapie przygotowań do budowy. Z badań przeprowadzonych na przykładzie Trójmiasta wynika, że ustawa w obecnym kształcie dotyczyłaby zaledwie 10 procent wszystkich umów.
Drugi problem dotyczy nieprecyzyjnych przepisów odnośnie obowiązku przekazywania informacji do portalu Dane.gov.pl. "Nawet Ministerstwo Cyfryzacji, które już kilkukrotnie pytaliśmy o pomoc w interpretowaniu tych przepisów, nie potrafi nam odpowiedzieć" - twierdzi Guss.
Trzecim problemem jest wymóg publikowania cen części przynależnych do lokalu, takich jak miejsca postojowe. W przypadku dużych inwestycji deweloper musiałby publikować ceny wszystkich miejsc postojowych, nawet jeśli nabywca nie ma obowiązku ich zakupu. Branża krytykuje również wysokość przewidzianych kar - 10 procent przychodu za niekompletną informację.
Szczególne kontrowersje budzi objęcie przepisami wszystkich przedsiębiorców, którzy kiedykolwiek nabyli nieruchomość od dewelopera. "Fryzjer, lekarz, notariusz, który kiedyś kupił taki lokal, również będzie musiał założyć własną stronę internetową, ujawnić cenę wraz z przynależnością, opublikować projekt inwestycyjny takiej nieruchomości" - wyjaśnia ekspert.
Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz odniosła się do uwag deweloperów na platformie X: "Zrozumieliście, że ustawy o jawności cen mieszkań nie da się zatrzymać. Dlatego na wszelkie sposoby próbujecie ją podważyć. Próbujecie przygotować grunt pod bojkot ustawy pod pretekstem, że jest 'dziurawa'". Minister dodała również: "Mam dla państwa deweloperów dobrą radę: zamiast szukać dziury w całym i wynajdować kolejne preteksty, dlaczego nie możecie ujawniać cen – szykujcie się do stosowania ustawy. Bo ona wejdzie w życie".
Na słowa minister zareagował Damian Kaźmierczak z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, który na platformie X napisał: "A co, jeśli ta ustawa faktycznie okaże się bublem prawnym i nie spełni pokładanych w niej oczekiwań? Historia pokazuje, że w historii polskiej legislacji na przestrzeni ostatnich 15–20 lat sporo bubli prawnych się zdarzało".
Ustawa, o której mowa, została ostatecznie przyjęta przez Senat i podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę.