Krystyna i Emil Srokowie, emeryci mieszkający na obrzeżach Przemyśla, zauważyli tuż przed świętami nietypowe ubytki na swoich kontach bankowych. Zaskoczeni, zaczęli szukać przyczyny, odkrywając, że potrącenia wynikają z nieuregulowanej opłaty za ekspertyzę techniczną ich domu, zleconą przez inspektora budowlanego. Kwota wynosiła 4850 złotych, a ponieważ nie została opłacona, sprawę przekazano do Urzędu Skarbowego. Ten rozpoczął egzekucję, ściągając należności bezpośrednio z ich emerytur, co znacząco obciążyło ich budżet.
Powodem tych problemów okazała się skarga złożona przez sąsiada do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Sąsiad zgłosił, że dom Sroków znajduje się zbyt blisko jego działki, co skłoniło władze do przeprowadzenia kontroli. Inspektor budowlany ustalił, że okna w ścianie budynku od strony sąsiada są oddalone od granicy działki zaledwie o 2,4 metra. Przepisy techniczne i przeciwpożarowe wymagają jednak, aby w takich przypadkach okna znajdowały się co najmniej 4 metry od granicy. W efekcie inspektor nakazał Srokom zamurowanie wszystkich 17 okien, uznając ich rozmieszczenie za niezgodne z prawem.
Para była zdruzgotana tą decyzją. Krystyna Srok w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji" Polsatu wyraziła swoje obawy, mówiąc, że wykonanie nakazu oznaczałoby dla nich życie w ciemności, jakby w "grobowcu za życia". Decyzja ta nie tylko wpłynęłaby na estetykę i funkcjonalność ich domu, ale także wywołała głęboki niepokój o przyszłość.
Srokowie zakupili swój dom w 1992 roku od poprzedniego właściciela, który, jak twierdzą, zapewnił ich, że budynek został wzniesiony zgodnie z obowiązującymi planami i przepisami. Nie mieli wtedy powodów, by podejrzewać jakiekolwiek nieprawidłowości. Jednak inspektor budowlany wyjaśnił, że odpowiedzialność za wszelkie naruszenia, określane jako "samowola budowlana", przechodzi na nowych właścicieli po zakupie nieruchomości. Krystyna Srok, dzieląc się swoimi odczuciami z "Interwencją", przyznała, że dowiedzieli się o problemach dopiero teraz, a kontakt z poprzednim właścicielem został utracony, co uniemożliwia uzyskanie jakichkolwiek wyjaśnień.
Sytuację komplikuje brak dokumentacji z lat 80., kiedy dom był prawdopodobnie budowany lub przebudowywany. Srokowie wyjaśnili, że takie archiwa, zgodnie z przepisami, są przechowywane tylko przez określony czas, a następnie niszczone. Informację tę potwierdził Urząd Miejski w Przemyślu, zaznaczając, że dokumenty z tego okresu nie są już dostępne, co utrudnia ustalenie, czy dom od początku naruszał przepisy.
Sąsiad, który złożył skargę, wypowiedział się również w rozmowie z "Interwencją". Przyznał, że między nim a Srokami istnieją napięcia i nieporozumienia. Podkreślił jednak, że jego działania wynikały z troski o przestrzeganie prawa budowlanego, a nie z chęci zemsty. Dodał, że sam kiedyś musiał zamurować okna w swoim domu na żądanie urzędu, co miało być przykładem konieczności respektowania przepisów. Srokowie jednak pozostają sceptyczni wobec jego intencji, podejrzewając, że skarga mogła być motywowana osobistymi konfliktami.
Obecnie para stoi przed trudnym wyborem: mogą podporządkować się nakazowi i zamurować okna, co wiąże się z dużymi kosztami i utratą komfortu w domu, lub szukać drogi prawnej, by zakwestionować decyzję inspektora. Obie opcje niosą ze sobą ryzyko dalszych wydatków i stresu, co w ich wieku i sytuacji finansowej jest szczególnie dotkliwe.
Srokowie, którzy przez ponad trzy dekady cieszyli się swoim domem, teraz muszą zmierzyć się z konsekwencjami zakupu nieruchomości, o których nie mieli wcześniej pojęcia. Ich historia pokazuje, jak trudne mogą być skutki dawnych decyzji i jak relacje sąsiedzkie mogą wpłynąć na życie codzienne, zwłaszcza gdy w grę wchodzą kwestie prawne i finansowe.


