Dobre czasy dla najemców już minęły. Będzie tylko drożej

Rok 2020 był dla najemców był szczególny. Wymuszony pandemią lockdown spowodował, że z centrów miast uciekli studenci i pracownicy najemni. Właściciele mieszkań zostali często z kredytem i brakiem lokatorów. Poskutkowało to 3-procentowym spadkiem cen najmu w 2020 roku. Ale te czasy już minęły, a obecne ceny najmu wróciły do tych sprzed pandemii. 

Z roku na rok zainteresowanie najmem wśród Polaków rośnie, ale nadal ponad 70 gospodarstw domowych żyje "na swoim". I dodatkowo bez zobowiązań kredytowych. Najem mieszkania, póki co, nadal jest domeną ludzi młodych, którzy okres najmu wykorzystują na zbieranie funduszy na zakup własnej nieruchomości. 2022 przynosi nie tylko wyższe raty kredytowe, ale również wyższe koszty najmu. 

2020 już nie wróci

Choć sytuacja gospodarcza w 2020 roku była niepewna, to dla osób szukających mieszkań na wynajem był to moment, gdy mogli powalczyć o tańszy niż zazwyczaj najem mieszkania. Było to widoczne zwłaszcza w dużych miastach. W pierwszych tygodniach po wybuchu pandemii osoby zainteresowane najmem mieszkania znajdowały się w bardzo komfortowej sytuacji: nie tylko ze względu na większy wybór lokali, ale również na ich cenę.

 

W podsumowaniu Expandera i Rentier.io za 2020 r. można przeczytać, że średnio w 15 badanych miastach, koszty najmu spadły o 3 proc. licząc rok do roku. Były też miejsca, gdzie obniżka wynosiła aż 10 proc. (m.in. była to Warszawa). Było to spowodowane np. powrotem studentów do rodzinnych miejscowości, a także przejściem na zdalny tryb pracy w wielu firmach.

Teraz będzie drożej

Wraz z coraz to większą liczbą zaszczepionych osób, w konsekwencji stopniowym powrotem do „normalności”, stawki wynajmu lokali zaczęły wracać do tych sprzed pandemii. W 2021 r. wzrosły one średnio o ok. 5 proc., czyli obecnie są na podobnym poziomie, co w lutym 2020 roku.

 

– Wyjątkiem jest Warszawa i Kraków, tam wciąż za wynajem mieszkania zapłacimy mniej niż przed pandemią. Rynek najmu w tych ośrodkach został najbardziej dotknęły negatywnymi skutki koronawirusa, dlatego powrót do normalnego stanu potrwa dłużej niż w innych miejscach. Odwrotną sytuację możemy natomiast zauważyć w przypadku Gdyni, Łodzi i Szczecina, gdzie za wynajem mieszkania trzeba zapłacić nawet 10% więcej niż przed wybuchem pandemii – mówi Jarosław Sadowski, ekspert ZFPF, Expander Advisors.

Ceny najmu w następnych miesiącach powinny stopniowo rosnąć, ale nie będą to gwałtowne wartości. Obostrzenia wprowadzone w pierwszym roku trwania pandemii sprawiły, że z rynku odeszła jedna z ważniejszych grup „klientów” zainteresowanych takimi nieruchomościami. Mowa oczywiście o studentach. To spowodowało, że wynajmujący decydowali się na duże obniżki cen, bo „lepiej nie zarobić nic, niż dopłacić do interesu”.

 

Co istotne, podwyżki na rynku najmu nie zawsze będą związane tylko z lepszym radzeniem sobie z pandemią i zwiększającym się popytem. Należy pamiętać, że obecnie wzrastają ceny praktycznie wszystkich dóbr i usług, w tym koszty utrzymania nieruchomości. Odpowiada za to wysoka inflacja, która w grudniu wyniosła 8,6 proc. Opłaty za energię elektryczną, wodę czy śmieci… to tylko kilka przykładów podwyżek, których uiszczenie zostanie najprawdopodobniej przerzucone na najemców. 

 

Pozostaje jeszcze jeden aspekt przemawiający za podwyżkami cen wynajmu nieruchomości. Chodzi o zmiany w podatkach. Polski Ład oznacza m.in. wprowadzenie obowiązkowego podatku ryczałtowego również dla prywatnych najemców. Dobra wiadomość jest taka, że ten aspekt jednak nie powinien rzutować na wzrosty cen jeszcze przez kilkanaście miesięcy, przynajmniej dla części najemców.

 

Zdjęcie główne: Reiseuhu on Unsplash