Dlaczego spółdzielnie nie budują? "Mogłyby dostarczyć tysiące mieszkań w superlokalizacjach"

Niegdyś spółdzielnie mieszkaniowe budowały zdecydowaną większość osiedli, ale wraz z rozwojem wolnego rynku, bitwę o serca klientów zaczęły przegrywać z deweloperami. Stanowią cień dawnych osiągnięć, a eksperci dowodzą, że budowanie spółdzielcze niemal nie ma wad.

1,3 tys. mieszkań oddały do użytkowania wszystkie spółdzielnie łącznie w pierwszym półroczu 2021 roku. W tym samym czasie deweloperzy mogą się pochwalić liczbą 60,5 tys. Oferta spółdzielni z roku na rok maleje, a przecież mogłyby dostarczać tysiące mieszkań rocznie. 

Budowanie spółdzielcze

Od wielu lat budownictwo spółdzielcze niemal zamiera, zresztą tak samo jak budownictwo komunalne. Kolejne rekordy biją za to deweloperzy, którzy dostarczają na rynek coraz większą liczbę mieszkań. Wystarczy podać dane z zeszłego roku, by poznać dysproporcje.

W 2020 roku spółdzielnie oddały do użytkowania niespełna 1,5 tys. lokali z 222 tys. oddanych ogółem. To zaledwie 0,7 procenta udziału w rynku. Warto wiedzieć, że jeszcze w latach 2007/8 spółdzielnie oddawały ok. 8 tys. lokali rocznie. 

Ale co ciekawe, mieszkania oddawane przez spółdzielnie od razu znajdują chętnych. Dzieje się tak, ponieważ, w zasadzie wszystkie powstające budynki spółdzielcze są budowane w atrakcyjnych miejscach. W centrach miast, gdzie rozwinięta jest już cała infrastruktura. Przy czym, grunty należą od dawna do spółdzielni. 

Rozwiązanie niemal nie ma wad

Deweloper tworzy swój bank ziemi, poprzez zakupy, a obecnie grunt jest dużo droższy niż np. jeszcze pięć lat temu. Baza gruntów spółdzielni pochodzi jeszcze z czasów przed przemianami gospodarczymi i jest naprawdę duża. 

- Spółdzielnie wciąż dysponują dużym zasobem gruntów, na których w całym kraju można wybudować nawet kilkaset tysięcy mieszkań. To odziedziczone jeszcze po poprzednim systemie ustrojowym parcele, często świetnie zlokalizowane - tłumaczy w serwisie rp.pl, Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. 

Budowa i standard mieszkań oddawanych przez spółdzielnie nie odbiega od standardowej oferty deweloperskiej. Ponadto, państwo od dawna dotuje i dopłaca do każdej inwestycji. Dzięki temu, że budowane są w systemie spółdzielczym, nie ma też instytucji marży, jaką pobiera zazwyczaj deweloper. Więc lokale mogą być tańsze nawet o kilkadziesiąt procent (najczęściej kilkanaście). 

Innym atutem jest fakt, że spółdzielcy mogą od samego początku ingerować w projekt, co nie należy do rzadkości. Spółdzielcy mają duży wpływ np. na ostateczny projekt samego budynku, jak i zagospodarowania części wspólnych. 

Gdy pytać ekspertów, czy mieszkania spółdzielcze mają jakieś wady, zgodnie odpowiadają, że mogą mieć co najwyżej dwie i są one dyskusyjne. Pierwszą wadą jest fakt, że budynki są zarządzane przez ogólną spółdzielnię. Jak pokazuje doświadczenie, są spółdzielnie zarządzane doskonale, gdzie budynki są remontowane, dba się o czystość i stałą poprawę warunków życia. Ale są też miejsca, gdzie niewiele się dzieje, a kontakt z władzami jest utrudniony. 

Drugą wadą może być rodzaj umowy, jaki towarzyszy transakcji sprzedaży. W przypadku nabycia mieszkania od spółdzielni najczęściej podpisuje się spółdzielcze, własnościowe prawa do lokalu. W takiej sytuacji, osobie przysługuje ograniczone prawo rzeczowe. Może korzystać z lokalu oraz ma prawo rozporządzać swoim prawem, czyli np. wynajmować czy użyczyć. 

Jest to również prawo zbywalne, czyli można mieszkanie spółdzielcze przekazać w spadku, sprzedać czy obciążyć hipoteką. Ale nie jest to prawo własności i ostatnie słowo zawsze będzie miał zarząd spółdzielni. Np. jeżeli chcielibyśmy zmienić przeznaczenie lokalu z mieszkalnego na usługowy, potrzebujemy zgody władz spółdzielni.