60 lat mieszkają w jednej kamienicy. "Medalu nie dostaliśmy, tylko pismo, żeby się wynosić"

Mieszkańcy jednej z łódzkich kamienic otrzymali nakaz opuszczenia budynku. Wśród nich jest małżeństwo, które mieszka w budynku od 1962 roku. - Jestem po udarze i operacjach serca. I teraz wciąż słyszę, że mam się wyprowadzić. Gdzie i dlaczego? - pyta senior, któremu nakazano wyprowadzkę. 

 

Państwo Marianna i Stanisław Reszkowie z Łodzi od 1962 roku mają jeden adres. Mieszkają bowiem nieprzerwanie w kamienicy przy ulicy Piasecznej. Seniorzy nie mogą jednak spać spokojnie, gdyż nakazano im opuszczenie nieruchomości. 
Kobieta w rozmowie z "Faktem" z żalem przyznaje, że po ponad pół wieku małżeństwa otrzymała wyjątkowo niemiły "prezent". - Medalu nie dostaliśmy, za to dostaliśmy pismo, że mamy się z domu wynosić - stwierdza z żalem. - Dom idzie do remontu, a my mamy się wyprowadzić i szukać sobie innego miejsca - dodają małżonkowie. 
 

Kamienica idzie do remontu, lokatorzy muszą opuścić budynek

Mężczyzna twierdzi, że nie czuje się na siłach, by się wyprowadzić. - Jestem po udarze i operacjach serca. I teraz wciąż słyszę, że mam się wyprowadzić. Gdzie i dlaczego? - mówi. 
Wypowiedzenia najmu dostali również inni lokatorzy budynku. Teoretycznie chodzi jedynie o remont, a mieszkańcy po roku spędzonym w lokalach zastępczych wskazanych przez władze miasta, powinni móc wrócić do swoich mieszkań. - Ja w to nie wierzę - mówi Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, społeczniczka, która wspiera mieszkańców kamienicy. Jej zdaniem remont to "klasyczne zagranie na wyprowadzenie lokatorów". 

Spór wokół kamienicy ciągnie się od ponad roku. Jedna z mieszkanek budynku twierdzi, że sporo włożyła w remont lokalu, w którym mieszka. - Od 12 lat, jak mamy to mieszkanie za odstępne włożyliśmy w remont około 200 tysięcy złotych. Wyremontowaliśmy łazienkę, kuchnię i dwa pokoje - mówi w rozmowie z łódzkim oddziałem TVP.
 

Zadłużenie kamienicy wynosi 250 tys. zł

- Trzy lata temu wydałam wszystkie oszczędności na remont mieszkania. Wzięłam kredyty, które wciąż spłacam. Rozumiem, że dzisiaj mam założyć buty, wziąć dwoje dzieci pod pachę i znaleźć się na bruku? - mówi lokatorka kamienicy w Łodzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". 

Mecenas Patrycja Kaźmierczak, która reprezentuje właściciela kamienicy w rozmowie z Radiem Łódź wyjaśnia, że połowie lokatorów zaproponowano mieszkania w innej kamienicy, a resztę stanowią dłużnicy czynszowi. - Połowa mieszkańców nie płaci czynszu, a połowa ma prawo do lokalu zastępczego od miasta Łodzi. Właściciele uzgadniają kiedy lokale dostaną najemcy od UMŁ. Zadłużenie całej kamienicy wynosi teraz 250 tys. zł - mówi mecenas Kaźmierczak - stwierdziła.