Rolnik sam w... Lublinie. Jeździ kombajnem między blokami, a mieszkańcy wiwatują

O słynnym rolniku pisały media na całym świecie. On swojej sławy nie widzi i pracuje w najlepsze dalej. Jego pole znajduje się niemal pośrodku osiedla, kombajn jeździ pod samymi oknami. Mieszkańcy i tak są zadowoleni, bo wolą pole pszenicy niż kolejny blok. To znak czasów.

W znanej piosence kabaretu Ani Mru-Mru "Rolnik sam w dolinie", tytułowy rolnik żali się na swój los, bo wszyscy mieszkańcy wyjechali do miasta. Podobną piosenkę mógłby śpiewać Janusz Wydra. Słynny rolnik z Lublina, który posiada pole uprawne niemal pośrodku osiedla. 

Rolnik sam w Lublinie

Pan Janusz Wydra, rolnik z Lublina, do sprawy podchodzi naturalnie, choć widok kombajnu dwa metry od okien bloków naturalny nie jest. Jego pole uprawne znajduje się w przy ulicy Jantarowej, dokładnie pomiędzy inwestycjami mieszkaniowymi. O sprawie pisaliśmy już tutaj.

Na osiedlu Węglinek deweloperzy już dawno wykupili pozostałe grunty pod budowę bloków. Ale pan Janusz swojej ziemi (a w zasadzie ziemi teścia) nie sprzedał. Mało tego! Nadal ją uprawia. Na gruncie rolnym rosną sobie w najlepsze łany owsa i pszenicy. 

Mieszkańcy zadowoleni i jest to symbol czasów

W całej sytuacji najzabawniejszy i jednocześnie tragiczny jest fakt, że mieszkańcy z działalności rolniczej pod oknami mieszkań są... zadowoleni. Za każdym razem gdy rolnik pojawia się na swoim gruncie, zawsze jest to darmowe przedstawienie dla mieszkańców. 

Widok działających maszyn rolniczych i prac polowych umilają mieszkańcom czas w letnie popołudnia. Czym ochoczo dzielą się za pośrednictwem mediów społecznościowych, wrzucając np. filmiki pracującego kombajnu. Tragiczne, że coś oczywistego, takiego jak przestrzeń do życia jest witana z taką radością. 

Wielu z nich zgodnie twierdzi, że woli okazjonalny hałas maszyn rolniczych i widok na pole, niż kolejny budynek za oknem. A to jest dość powszechna praktyka, w obecnych czasach. Deweloperzy kupują grunty za wysoką cenę, więc później próbują zabudować jak największy obszar zgodnie z przepisami. 

Właśnie dlatego, mieszkańcy osiedla przy Jantarowej nie narzekają na czasowe hałasy, a nawet starają się dogadać z właścicielem, by przeznaczył część pola na boisko dla dzieci, ponieważ deweloper takowego nie przewidział. 

Póki co, pan Janusz pracuje w najlepsze, bo jak twierdzi na łamach "Gazety Wyborczej" mu się to opłaca. Choć przyznaje, że cały czas otrzymuje oferty zakupu gruntu od deweloperów.