To był świetny pomysł. Na papierze. Lokatorzy mieli odpracować zaległości czynszu, ale im się już nie chce

Parę lat temu program odpracowania zaległego czynszu stał się hitem samorządów. Urzędnicy musieli tworzyć specjalne listy kolejkowe dla osób, które w ten sposób chciały spłacić swój dług. Ale te czasy już minęły, dłużnikom już się nie chce?

Pomysł na odpracowanie długu czynszowego jest prosty. Osoby posiadające długi lokatorskie wynikające z niepłacenia czynszu w wielu gminach mogą je po prostu odpracować. Jak się okazuje, nie wszędzie taka możliwość działa. 

Polacy nie płacą czynszów

Jak wynika z najnowszych danych GUS dotyczących 2018 roku, Polacy zalegali w opłatach za mieszkanie na łączną kwotę prawie 6,5 miliarda złotych. Większość tych pieniędzy byli winni mieszkańcy lokali komunalnych. Odpowiadali oni za aż 64 procent wszystkich zaległych opłat, a przeciętna kwota zaległości wynosiła ok. 10 tys. zł. 

>>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble

Od kilku lat wiele gmin decyduje się na uruchomienie programów, polegających na możliwości odpracowania długu. Pierwsze lata jego działania samorządy sobie chwaliły, a zainteresowanie wśród dłużników było duże. Powstawały nawet specjalne listy oczekujących na swoją kolei. Ale te czasy minęły, przynajmniej w Łodzi. 

I nie chcą ich odpracować

Jak donosi serwis radio.opole.pl mieszkańcy Brzegu, mimo że wygenerowali długi czynszowe na łączną kwotę 35 mln zł, to nie garną się do pracy. Spółka, która zarządza mieniem komunalnym jest zmuszona zlecać prace porządkowe prywatnym firmom, choć jeszcze parę lat temu dłużnicy czekali w kolejkach do pracy. 

 

Jak się okazuje, niekoniecznie świadczy to o lenistwie dłużników. Zarządcy mienia komunalnego winią przede wszystkim, epidemię koronawirusa. 

- Kilka osób, które ostatnio nawet rozpoczęły u nas pracę, musiało zrezygnować ze względu na zakażenie, dlatego może zostali zniechęceni. Jeżeli ktoś nie płaci za mieszkanie w spółdzielni czy komuś prywatnemu, to można go eksmitować. Wtedy gmina musi zabezpieczyć lokal. My, będąc tym ostatnim ogniwem, nie mamy już takiej możliwości, dlatego te długi zapewne będą przyrastać  - tłumaczy problem braku pracowników prezes miejscowego Zarządu Nieruchomości Miejskich Marek Sidor.

Czy to kwestia bezpieczeństwa, czy zwykłego lenistwa, nie da się jednoznacznie rozsądzić. Faktem jest, że długi lokatorów rosną w Brzegu od lat 90. XX wieku i według szacunków spółki nawet 40 procent zobowiązań jest już niemożliwe do wyegzekwowania. 

Źródło: radio.opole.pl