Wysadzili w powietrze całe osiedle. Chcieli zaoszczędzić na budowie, nie przewidzieli konsekwencji

W lach 50. w USA powstało osiedle, które miało być nowym domem dla najbiedniejszych mieszkańców St. Louis, często wywodzących się ze slumsów. Brak pomysłu na aktywizację, zbyt gęste zaludnienie, a przede wszystkim oszczędności sprawiły, że idealne osiedle zmieniło się w koszmar, z którego uciekło 65 proc. lokatorów.

Osiedle Pruitt-Igoe miało być idealnym miejscem dla tysięcy ubogich mieszkańców St. Louis. Za projektem stał Minoru Yamasaki. Amerykański architekt był jednym z liderów Międzynarodowego Kongresu Architektury Nowoczesnej. I chociaż stworzył ciekawy architektonicznie projekt, praktyczne wykonanie udowodniło jednak, że oszczędności mogą przynieść czasami więcej szkody niż pożytku. 

 
Oszczędności zamiast wyszukanych rozwiązań

Krótko po podjęciu decyzji o budowie osiedla okazało się, że będzie ono jednak odbiegać od założeń architekta. Zamiast różnorodnych budynków zdecydowano się bowiem na 33 niemal identyczne nieruchomości. Powodem były pieniądze - amerykański Kongres uznał, że osiedle trzeba wybudować niższym kosztem. Z tych samych względów zdecydowano się na budowę z prefabrykatów. To sprawiło, że budynki były niskiej jakości, w krótkim czasie wymagały napraw. 

Decyzje zemściły się dość szybko. Mieszkania z wielkiej płyty, które oddano do użytku w roku 1955,  okazały się bowiem małe i słabo doświetlone. Brak balkonów znacząco zmniejszył funkcjonalność blisko 3000 lokali i zachęcał do wyjścia na korytarz.

>>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble

Przestępczość wygnała mieszkańców z osiedla

W rejonie zaczęło pojawiać się coraz więcej osób uzależnionych od narkotyków i drobnych przestępców, szybko okazało się, że osiedle ma problem z przestępczością. Ciemne, długie korytarze przyciągały okolicznych dealerów i narkomanów. 

W ciągu dwudziestu lat liczba zajętych lokali spadła do zaledwie 35 proc. Z osiedla uciekał, kto mógł, co sprawiało, że miejsce stawało się jeszcze bardziej atrakcyjne dla przestępców i najuboższych. 

Na początku lat 70. podjęto decyzję o likwidacji Pruitt-Igoe. W powietrze wyleciały wszystkie budynki - ostatni w roku 1976. W ocenie ekspertów mieszkańców pozostawiono samych sobie, nie zadbano o ich integrację, pracę, wzmacnianie więzi społecznych. Dziś na miejscu dawnego osiedla rośnie las, znajduje się tu też kilka szkół.