Handlarz nieruchomościami skazany. Obiecywał pomoc zadłużonym. "Wylądowałam w zagrzybionej ruderze"

Właściciele mieszkań, którzy znajdują się w ciężkiej sytuacji życiowej, powinni z dużą dozą ostrożności podchodzić do ofert pomocy. Wrocławski sąd skazał bowiem mężczyznę, który zadłużonym właścicielom lokali proponował wybawienie z opresji.

Wrocławski sąd wydał wyrok w sprawie Jana B., handlarza nieruchomości, który m.in. obiecywał właścicielom nieruchomości pomoc w spłacie długów. Został skazany na 3,5 roku więzienia.

Mężczyzna proponował pomoc osobom w ciężkiej sytuacji życiowej, na przykład uzależnionym. W zamian za odstąpienie mieszkania obiecywał mniejszy lokal i dopłatę, która miała być przeznaczona na spłatę zobowiązań. Najczęściej po sprzedaży przejętego mieszkania znikał - nie realizował swojego zobowiązania dotyczącego przekazania mniejszego mieszkania. 

>>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble

Według śledczych handlarz nieruchomościami swoimi działaniami poszkodował ok. 20 osób. W procesie udowodniono winę oskarżonemu w siedmiu sprawach, dwie kolejne zostały umorzone z uwagi na śmierć pokrzywdzonych. To drugi wyrok Jana B. w podobnej sprawie - poprzedni zapadł w zeszłym roku i również był skazujący. Sąd skazał B. na pięć lat więzienia, sąd apelacyjny zmniejszył karę o dwa lata. 

- Budził zaufanie, wydawał się profesjonalny - wyjaśnia Janusz Mąkowski, cytowany przez Fakt.pl. Jana B. poznał w 2017 r., w wyniku zawartej z nim transakcji stracił 123 tys. zł. - Wylądowałam w zagrzybionej ruderze, a mam astmę - dodaje jedna z poszkodowanych.

Jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", wśród ofiar Jana B. są osoby, które muszą spłacać olbrzymie, sięgające 100 tys. zł, długi. Jeden z poszkodowanych musiał zamieszkać na ogródkach działkowych.

Prokuratura: Oskarżony manipulował ofiarami

Osoby w trudnej sytuacji wyszukiwał różnymi kanałami. Sprawdzał publikowane serwisy publikujące listy dłużników, współpracował z administratorami budynków. Zamieszczał ogłoszenia, w których oferował pomoc w spłacie długów.

Małgorzata Klaus, rzeczniczka wrocławskiej prokuratury, w maju 2018 roku, kiedy sprawa Jana B. po raz pierwszy trafiała do sądu, wyjaśniła, że oskarżony zaprzyjaźniał się z ofiarami, "a nawet dostarczał jedzenie i alkohol" i "stosował techniki manipulacyjne".

B. został zobowiązany do naprawienia szkody. W niektórych wypadkach musi zwrócić nawet kilkaset tysięcy złotych. W sprawie oskarżeni byli też najbliżsi mężczyzny. Usłyszeli wyroki w zawieszeniu.