Spełnił się czarny sen na rynku najemców. Wbrew pozorom to dobra informacja

Jeszcze rok temu każdy wierzył, że inwestowanie w najem to nic trudnego. Nie sposób na tym nie zarobić. Ludzie przecież muszą gdzieś mieszkać. I przyszedł koronawirus, który pokazał, że wynajmować trzeba umieć. A dotychczasowy rynek wynajmującego zmienia się w rynek najemcy.

Spełnia się czarny (i do niedawna, wręcz niemożliwy) sen inwestorów mieszkaniowych. Spada liczba chętnych na wynajem. A lokale przeznaczone na najem stoją puste. Wbrew pozorom to dobra informacja. 

Spełnił się czarny sen

Praktycznie od początku pierwszego lockdown'u eksperci ds. nieruchomości twierdzili, że to jak zachowa się rynek, będzie zależało od przebiegu epidemii. Po kilku miesiącach od tego momentu widać, że rynek sprzedaży mieszkań zahamował, a ceny nieruchomości stoją w miejscu bądź podlegają niewielkiej korekcie. 

Zupełnie inaczej wygląda sprawa najmu. Ceny najmu mieszkań zaczęły całkiem szybko spadać i obecnie licząc rok do roku, są niższe o kilkanaście procent. Według danych Domiporta.pl, w Warszawie średnia cena najmu spadła o 12 proc., a w Gdańsku o 15 proc. 

Wszystko z powodu koronawirusa. W ramach walki z epidemią część uczelni po prostu przeszło na nauczanie zdalne, a to spowodowało dużo mniejsze zainteresowanie najmem mieszkania przez studentów. Według serwisu  lovekrakow.pl, w samym tylko Krakowie liczba studentów przybyłych do miasta skurczyła się o 20 proc. To nie koniec problemów. 

Zamarł również ruch turystyczny, który napędzał najem krótkoterminowy. Brak turystów spowodował, że część właścicieli mieszkań z niego zrezygnowało i postanowiło szukać najemców na długi okres czasu - ale, tych jest mniej niż w zeszłych latach. 

W przypadku, gdy gospodarka może być zamknięta praktycznie z dnia na dzień, a możliwość podróżowania między krajami może zostać w każdej chwili ograniczona, spada też liczba zagranicznych pracowników. To wszystko powoduje, że na rynku jest bardzo dużo nowych ogłoszeń najmu mieszkań, ale chętnych coraz bardziej brakuje.

Rynek się oczyści

Ale trudności wywołane walką z koronawirusem mogą przynieść również dobre rzeczy. Rynek najmu może w najbliższych miesiącach się przeobrazić w bardziej cywilizowany. W mediach co chwila pojawiały się do tej pory informacje np.  o tworzeniu czterech pokoi w mieszkaniach dwupokojowych. Albo o zbyt wysokich cenach, które niejednokrotnie były wyższe niż rata kredytu, dla lokalu o identycznych parametrach. 

Dzięki nadwyżce mieszkań i bardzo możliwej korekcie cen najmu już niedługo na rynku mogą pozostać jedynie uczciwi wynajmujący, którym udało się znaleźć zdrowy balans między swoją ofertą a ceną za najem. Właściciele mieszkań, którzy będą oferować przeciętny standard w uczciwej cenie mogą nadal liczyć na zainteresowanie, choć będą musieli w najbliższym czasie pogodzić się z mniejszymi wpływami. Natomiast wynajmujący, którzy swój zarobek zawdzięczali małej konkurencji, tracą powoli swój atut. W najbliższych miesiącach będą musieli albo znacząco obniżyć cenę, albo podnieść standard mieszkań.