Niemal od dekady nie było tak źle. Na 50-metrowe "M" potrzeba 108 średnich pensji

Mieszkania są dla Polaków mniej dostępne. Na zakup nieruchomości o powierzchni 50 kw potrzeba dziś 108 średnich pensji. Jeszcze w grudniu ten wskaźnik wynosił 102 pensje. Są jednak i dobre wiadomości. Polakom marzącym o własnym "M" mogą pomóc niskie stopy procentowe.

Osoby, które planują zakupić własne mieszkanie przynajmniej pod jednym względem, są w gorszej sytuacji, niż jeszcze pod koniec zeszłego roku. Własne lokum o powierzchni 50 metrów kwadratowych w drugim kwartale roku kosztowało bowiem równowartość 108 pensji. W grudniu ten wynik wynosił 102 pensje - podaje Expander cytowany przez Parkiet.

Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.

 
Ceny mieszkań "uciekają" zarobkom

Oznacza to, że dostępność mieszkań spadła w stopniu najgorszym od ośmiu lat. Problem stanowią pensje. Średnie wynagrodzenie w minionym kwartale wyniosło bowiem 3776 zł. To o 4 proc. więcej, niż rok wcześniej. Tyle tylko, że średnia cena transakcyjna mieszkania w tym samym czasie zwiększyła się o 10 proc.

Spadek wskaźnika dostępności mieszkań jest dobrą okazją, by obecną sytuację na rynku nieruchomości porównać z krachem z roku 2009. Krótko przed nim, w roku 2007, na zakup modelowego mieszkania trzeba było aż 180 średnich pensji. To najbardziej obrazuje skalę rozwoju gospodarki i tempa bogacenia się społeczeństwa.

Zobacz wideo Mieszkanie dobrą inwestycją w czasie kryzysu? „Kredytobiorcy odczuwają teraz realne oszczędności”
 
Są i dobre wiadomości. Polakom pomagają niskie stopy procentowe

Mieszkania drożejące w tempie większym, niż wzrost pensji, są problemem. Ale obecna sytuacja gospodarcza części myślących o zakupie mieszkania może pomóc. Wydatnie bowiem zwiększyła się kwota kredytu, którą można zaciągnąć. Expander oblicza to uwzględniając wielkość raty, na którą stać przyszłego posiadacza mieszkania. Jeśli jest on skłonny wydać na ratę kredytu 1500 zł miesięcznie, to dziś może zaciągnąć zobowiązanie w wysokości ponad 329 tys. zł. Kwartał wcześniej - z uwagi na wyższe stopy procentowe - limit stanowił nieco ponad 288 tys. zł. Oznacza to spory, bo wynoszący ok. 40 tys. zł wzrost.

- Rekordowo niskie oprocentowanie kredytów sprawiają więc, że nawet jeśli kogoś dochody nie wzrosły, to ma wrażenie, że może sobie pozwolić na zakup droższego mieszkania. Wskaźnik mówiący o liczbie pensji potrzebnych do zakupu mieszkania może więc utrzymywać się na podwyższonym poziomie do czasu, gdy stopy procentowe wrócą do wcześniejszych, wyższych poziomów - wyjaśnia mówi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.

Na zakup mieszkania na kredyt potrzeba dwa razy więcej gotówki niż rok temu

Jest jednak i druga strona medalu. Kredyt hipoteczny jest dziś trudniejszy do uzyskania dla tych, którzy nie mają gotówki na wkład własny. Według  Bartosza Turka, eksperta ds. nieruchomości, wymóg posiadania większej gotówki nie jest kwestią jedynie wyższych cen, ale również działania samych banków. Te z powodu zbliżającej się recesji chcą się zabezpieczyć i większość z nich wymaga co najmniej 20 proc. wkładu własnego. W zeszłym roku wiele banków wymagało jedynie 10 proc. 

- Zakup kawalerki w Warszawie wymagać będzie znacznie większych nakładów gotówki - ponad 100 tys. złotych - wyjaśnia Bartosz Turek. - Przede wszystkim będą to pieniądze przeznaczone na wkład własny - prawie 60 tys. złotych. Na koszty transakcyjne najlepiej zarezerwować około 8,5 tys. złotych - dodaje.