Zbudowali wymarzony dom, teraz muszą go zburzyć. Stoi za blisko ziemi sąsiada

Zbudowali dom zgodnie z dokumentacją, którą wydali im urzędnicy. Dziś słyszą, że położenie nieruchomości jest jednak niewłaściwe. A naprawić ten stan rzeczy ma... rozbiórka. W jaki sposób tłumaczą się ci, którzy pozwolili na budowę domu?

Państwo Cenowie sprzedali mieszkanie i zaciągnęli kredyt, aby zrealizować swoje marzenie o budowie domu w Proszówce, niedaleko Lwówka Śląskiego w województwie dolnośląskim. Po kilku latach wyrzeczeń udało im się. Okazało się, że dom został zbudowany zbyt blisko sąsiedniej działki, co narusza przepisy budowlane. Konsekwencje mogą być jednak dramatyczne. 

 

Cenowie, jak wyjaśnia w swoim reportażu Polsat, oparli się na mapach dostarczonych przez starostwo. Te wskazywały, że działka spełnia wymogi odległości od sąsiednich posesji. Jednak teraz starostwo nakazuje im zburzenie domu ze względu na naruszenie przepisów. 55-letni Tadeusz Cena, który przez całe zawodowe życie był policjantem, nie umie pogodzić się z bezdusznością władz. Decyzja jest niezrozumiała, tym bardziej że budynek został odebrany przez urzędników i to bez żadnych zastrzeżeń. 

Pomyłka geodety?

- Już po wybudowaniu budynku geodeta przyznał się, że zrobił to zza biurka. Czyli wytyczył płytę fundamentową zza biurka. Twierdził, że nie było go na miejscu - mówi Tadeusz Cena. 

 

Gdy urzędnicy odkryli, że budynek został wzniesiony w niewłaściwym miejscu, zdecydowali się cofnąć wcześniej wydane pozwolenie na budowę. Nakazano rozbiórkę budynku. Przepisy jasno określają, że dom powinien znajdować się w odległości czterech metrów od granicy sąsiedniej działki. Obecnie brakuje aż dwóch i pół metra, co stawia właścicieli budynku w bardzo trudnej sytuacji. 

Szykuje się batalia sądowa

Pan Tadeusz, który z wielkim trudem zrealizował swoje marzenie, jest załamany tym nieoczekiwanym obrotem spraw. - Z tego, co nam wiadomo, to geodeta, który w starostwie pracował, umarł. I wyniósł tę mapkę. I mapka przepadła. Dlatego została przekazana mapka stara. I ten dom jest postawiony na miejscu starej mapki - opowiada Monika Bołdziak, córka pana Tadeusza, w rozmowie z autorami programu "Interwencja". 

 

W sytuacji, w której państwo Cenowie znaleźli się teraz, jedynym ratunkiem wydaje się odkupienie części sąsiedniej działki. Niestety, właściciele tej działki nie wyrażają zgody na takie rozwiązanie. Obecnie małżeństwo przebywa za granicą, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Poszkodowani zapowiadają batalię sądową - jeśli faktycznie zostaną zmuszeni do rozbiórki swojej własności, zażądają odszkodowania od państwa.