Zainwestowali w panele, dostali rachunek "jak dla osiedla". Nikt nie zna przyczyny

Para z okolic Lublina zdecydowała się zainwestować w odnawialne źródło energii. Na dachu ich nieruchomości dwa lata temu znalazły się panele słoneczne. Powód był prosty. Małżeństwo chciało zaoszczędzić na rachunkach za prąd. Plan się nie powiódł. 

Na początku wszystko wydawało się działać idealne. Należności spadły zgodnie z przewidywaniami. Zachwyt szybko zmienił się w poczucie całkowitej klęski, o czym sami zainteresowani opowiedzieli programie TVN "Uwaga!". Program opisał Business Insider. 

 

Ostatni rachunek, który otrzymali, obejmujący pół roku, był niemal dziesięć razy wyższy niż zazwyczaj. Para nie potrafiła zrozumieć przyczyny tak wysokiego odczytu. Była pewna, że dzięki panelom wciąż będzie płacić mniej. 

 

Przed instalacją paneli rachunki za prąd sięgały 250 zł miesięcznie. Po zamontowaniu paneli było to początkowo 152 zł za sześć miesięcy. Ta kwota znacząco się jednak zmieniła, kiedy przyszedł kolejny rachunek. 

Rachunki najpierw spadły, a potem wzrosły. 11 tys. złotych

Bohaterowie reportażu twierdzą, że wszystko zmieniło się, gdy pod koniec ubiegłego roku firma energetyczna wymieniła swój licznik. To właśnie kilka miesięcy po instalacji nowego urządzenia przyszedł nowy rachunek. 

 

Żona, jak relacjonuje TVN, zawołała pana Dominika, swojego męża, do kuchni, i pokazała mu dokument. - Nie mogłam w to uwierzyć - powiedziała. - Sprawdziłam adres cztery razy, żeby upewnić się, że jest mój - dodała Monika Figiel. 

 

Nowy rachunek wyniósł prawie 11 tys. zł za pół roku. - Szok i niedowierzanie - skomentował jej mąż. Dodał, że to rachunek jak dla małego osiedla.

Zakład znów wymienił licznik, ale płacić trzeba

Małżeństwo twierdzi, że nawet ciągłe korzystanie z kuchenki indukcyjnej, pompy ciepła lub ogrzewania elektrycznego nie wywindowałoby rachunku do takiego poziomu. Twierdziło, że w ich przypadku winą trzeba obarczyć zakład energetyczny.

 

Padło podejrzenie na wymieniany wcześniej licznik. Energetycy ponownie go wymienili. Zbadali też stare urządzenie, ale stwierdzili, że wszystko z nim w porządku. 

 

Co jeszcze ciekawsze, kolejne rachunki, jak wskazują najnowsze odczyty, powinny być już niższe. Nie oznacza to jednak końca problemów małżeństwa. Zaległe 11 tys. złotych wciąż trzeba bowiem spłacić. I to pomimo toczącego się procesu reklamacyjnego. Ani zakład, ani bohaterowie reportażu nie potrafią znaleźć odpowiedzi na pytanie, co było powodem tak wysokiego odczytu. Sprawa jest w toku. 

 

Fot. Kindel Media