Stała stopa oprocentowania: bezpieczniej i drożej

Kredyty ze stałą stopą oprocentowania to swoiste ubezpieczenie przed ryzykiem. W Polsce wciąż są jednak jeszcze dosyć drogie. Czy wiec się opłacają?

Kiedy stopy procentowe są na najniższym historycznie poziomie, pojawia się pytanie: czy można zaciągnąć kredyt w taki sposób, aby korzystać z nich przez cały okres spłaty? Oczywiście, można. Nie jest to jednak ani proste ani tak korzystne, jak mogłoby się pozornie wydawać.

- Kredyty ze stałą stopą procentowa są produktem rzadko proponowanym przez polskie banki oraz równie mało popularnym wśród samych klientów - mówi Agnieszka Grotkowska, Dyrektor ds. Projektów Specjalnych, Domiporta.pl - Wpływa na to przede wszystkim dość spora różnica w oprocentowaniu kredytów o stałej i zmiennej stopie. Zestawienie jednak niskooprocentowanych kredytów we frankach szwajcarskich z droższymi kredytami w złotówkach pokazuje jak w perspektywie czasu czynnik ryzyka, jakim są wahania kursów walut, wpływa na brak stabilizacji i przewidywalności. Kłopoty w jakich znajdują się "frankowicze" sprawiają, że duża grupa z nich, byłaby dzisiaj zwolennikami stabilizacji i przewidywalności jaką oferują kredyty ze stałą stopą procentową. - dodaje dyrektor Domiporta.pl.

Zachód wybiera stałe stopy

O ile w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych kredyty hipoteczne o stałej stopie oprocentowania są powszechne, w Polsce nie cieszą się one zbyt dużym powodzeniem. Według danych firmy Open Finance udziela ich pięć banków, przy czym korzysta z nich zaledwie kilka proc. klientów.

W Stanach Zjednoczonych prawie wszystkie kredyty hipoteczne mają stałą, a przynajmniej ustalaną na dekady do przodu, stopę procentową. W Niemczech podobne kredyty stanowią 30 proc. rynku. Kolejne 30 proc. to hipoteki o oprocentowaniu stałym w średnim okresie, np. dziesięciu lat. Holendrzy i Duńczycy, podobnie jak Amerykanie i Niemcy także decydują się na podobne rozwiązania. Dlaczego?

Bezpieczeństwo możliwości

Kredyt hipoteczny o stałej stopie oprocentowania oznacza przede wszystkim stabilizację. Tam, gdzie stopy procentowe są na niskim poziomie, a więc w większości krajów zachodnich, klienci wydają się być skłonni zapłacić nieco więcej za bezpieczeństwo swoich kredytów. EURIBOR (Euro Interbank Offered Rate), służący jako podstawa do ustalania oprocentowania kredytów w Eurolandzie, od początku wprowadzenia euro tylko dwa razy przekroczył poziom 5 proc. Przez większość poprzedniej dekady wynosił około 2,5 - 3 proc. W Niemczech oprocentowanie kredytów od 10 lat nie przekroczyło 5 proc. w skali roku. Takie stawki oznaczają, że pożyczanie jest tańsze i bardziej dostępne.

W Polsce, stawka WIBOR (Warsaw Interbank Offered Rate) dopiero niedawno spadła poniżej 5 proc., a oprocentowanie kredytów hipotecznych jeszcze kilka miesięcy temu przekraczało 8 proc. w skali roku. Każdy punkt procentowy może w takiej sytuacji zaważyć nie tylko na cenie kredytu, ale także na możliwości jego zaciągnięcia w ogóle.

Za bezpieczeństwo trzeba płacić

Kredytobiorcy w krajach zachodnich wiedzą, że oprocentowanie kredytów może w ich przypadku raczej wzrosnąć, niż obniżyć się, dlatego też zabezpieczają się na taką ewentualność. Polacy z kolei w większości liczą na obniżki. Jak pokazują dane, rzeczywiście, w ciągu ostatniego roku okazało się, że kredyty o stałej stopie oprocentowania mogłyby być dla klientów pułapką. Osoby, które by je zaciągnęły, nie skorzystałyby na niedawnych obniżkach stóp.

Ponieważ kredyt o stałej stopie oprocentowania jest dla banku bardziej ryzykowny, jego oprocentowanie jest często wyższe od oprocentowania kredytu o stopie zmiennej. W jednym z banków w październiku bieżącego roku można zaciągnąć kredyt o oprocentowaniu 7,6 proc ustalonym na pięć lat. Kredyty o zmiennej stropie procentowej oferowany jest z oprocentowaniem w wysokości około 5 proc. w skali roku.

Różnica w racie

Co w praktyce wynika z tej różnicy? Jesienią 2013 roku głównie wyższa, miesięczna rata. W przypadku wspomnianych wyżej dwóch kredytów może ona sięgać nawet 500 zł miesięcznie. W innych bankach różnice są mniejsze, ale też znaczące. Analitycy Domu Kredytowego Notus informują na przykład, że sięgają kilkunastu procent. W praktyce oznacza to kwoty od 100 do 250 zł miesięcznie.

Wystarczy jednak, żeby stopy procentowe wzrosły do poziomu z lata 2012 r., a różnica w wysokości raty zmaleje do zera. Gdyby zaś stawka WIBOR wzrosła do poziomu z października 2008 roku, klienci z kredytem ze stałą stopą procentową zyskaliby jeszcze więcej.

Zakład z rynkiem

Warto dodać, że kredyty o stałej stopie oprocentowania udzielane przez polskie banki to tak naprawdę rozwiązania średnioterminowe. Stawka ustalana jest bowiem na okres pięciu bądź dziesięciu lat, a po tym czasie i tak brany pod uwagę jest WIBOR. Oznacza to, że w skrajnym przypadku kredytobiorca może nic nie zyskać. Jeśli stopy procentowe rosłyby systematycznie do 2018 roku, aby sięgnąć poziomu sprzed pięciu lat, koniec okresu stałego oprocentowania wypadłby dokładnie wtedy, gdy cena kredytu byłaby najwyższa.

Kredyt ze stałą stopą oprocentowania jest więc nie tylko zabezpieczeniem przez zmiennością, ale także pewnym zakładem z rynkiem. Kredytobiorca zakłada, że stopy procentowe wzrosną. Podobnie jednak jest w przypadku kredytu o stopie zmiennej, tyle że w tym przypadku zaciągający kredyt zakłada, że stopy procentowe spadną.