Sobieskiego 100 i rosyjscy agenci. Jeden z najbardziej tajemniczych adresów w Polsce

W Warszawie przy ul. Sobieskiego 100 mieści się wyjątkowy blok. Kolosalna nieruchomość przez lata była w rękach Rosjan. I przez równie wiele lat władze Warszawy starały się, by obiekt odzyskać. Co to za miejsce? 

Tajemnica tego miejsca sięga lat 70. ubiegłego wieku. Wtedy to budynek przy ul. Sobieskiego 100 w Warszawie stał się "małą ojczyzną" dla radzieckich ambasadorów i notabli.

 

Otoczony płotem od początku nie zdradzał swoich tajemnic. Przed upadkiem komunizmu wścibskich skutecznie odstraszała tabliczka, która jasno informowała, do kogo należy teren. 

Szpiedzy w Warszawie?

Budynek obrósł miejską legendą. Tymczasem przynajmniej pod względem architektonicznym jest o wiele mniej tajemniczy, niż mogłoby się wydawać. Modernistyczna budowla przykuwa jednak uwagę. Najprawdopodobniej na terenie należącym oficjalnie do rosyjskiej ambasady była nawet fontanna. 

 

Dziś napisów niemal już nie widać, ale tajemnica pozostała. A w zasadzie tajemnicze operacje właścicielskie, które sprawiły, że władze stolicy przez lata nie mogły doprosić się o zwrócenie budynku. Nawet gdy przestał być już używany przez Federację Rosyjską. 

Budynek, który jest, lecz go nie ma

O tym, jak wiele prób odzyskania nieruchomości, świadczy wypowiedź z roku 2007. "Największym problemem dla strony polskiej pozostaje wciąż kwestia tzw. ośrodków technicznych (wśród nich Sobieskiego 100 - red.) b. ZSSR, które są reliktami po epoce wymiany handlowej w obrębie RWPG regulowanej przez państwo. W toku dotychczasowych rozmów strona polska konsekwentnie domagała się zwrotu wszystkich czterech działek po b. ośrodkach technicznych" - argumentował wówczas Paweł Kowal, wiceszef resortu spraw zagranicznych. 

Liczne próby tchnięcia w budynek nowego ducha nie powiodły się. Nie ma tu ani zapowiadanego klubu, ani siedziby dużej polskiej spółki. Nieruchomość niszczeje i wciąż wymaga wydatków, które powstrzymają całkowitą dewastację. 

Nieruchomość warta miliony

Za samo tylko zajmowanie nieruchomości Polska domagała się blisko 8 mln zł. I co z tego, skoro wyrok w tej sprawie zapadł w roku 2016, a sprawy i tak nie udało się zakończyć.