Polski Hogwart zalegalizowany. Słynny pałac nie jest już samowolą budowlaną

Jego budowa ruszyła w roku 1984, z początku miał być zwykłym domem. Pałac, który od dekad stoi nieukończony w Puszczy Noteckiej, ma w końcu szansę przejść do historii jako jeden z największych budynków, który w przeszłości był samowolą budowlaną. Był, bo urzędnikom właśnie udało się go zalegalizować. 

O tej nieruchomości było głośno w mediach z uwagi na jej nieprzeciętną skalę. I fakt, że pomimo rozmiaru inwestycji, nie była ona prowadzona zgodnie ze wszystkimi standardami. Zamek w Łapalicach, bo o nim mowa, swego czasu uznany został bowiem za samowolę budowlaną. Wkrótce jednak prace w obiekcie ponownie ruszą. Inwestycję udało się bowiem zalegalizować. 

 

- Budowa zamku w Łapalicach będzie mogła zostać legalnie dokończona - zapewnił burmistrz Kartuz Mieczysław Gołuński cytowany przez expresskaszubski.pl. Gmina otrzymała bowiem zgodę na wpisanie obiektu do rejestru zagospodarowania przestrzennego. -  To wszystko pozwoli zalegalizować tę budowlę, którą trudno byłoby dzisiaj rozebrać, bo koszty takiego przedsięwzięcia byłyby ogromne - mówi włodarz. 

 

- Jest szansa, że ten obiekt będzie się rozwijał, będzie się budował, bo jest tego typu zainteresowanie ze strony właściciela - podsumował.

Miał być zwykły dom

Budowla powstaje w Puszczy Noteckiej. Składa się z 12 wież, a historia inwestycji sięga roku 1984. Pierwotnie inwestycja miała być zwykłym domem. 

 

Losy budowli wydawały się przesądzone. Urzędnicy wydali nakaz rozbiórki w 2006 roku, ale właściciel się odwołał. W  2013 roku nakazano wstrzymanie prac budowlanych, ale nie wydano już ponownie nakazu rozbiórki. Władze doceniały turystyczną atrakcję regionu i postanowili wpisać jej ukończenie do  "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Kartuzy".
 

Rozbiórka zbyt kosztowna

Właścicielem pałacu jest mieszkający w Gdańsku stolarz i rzeźbiarz - Piotr Kazimierczak. Ceniony artysta z Trójmiasta planował w tym miejscu wybudować dom połączony z pracownią oraz muzeum swoich dzieł. Za niepowodzenie inwestycji obwiniał w latach 90. swoją niezależność. Cytowany przez "Dziennik Gazetę Prawną" twierdził, że prowadzona przez niego firma, będąca źródłem dochodów pozwalających inwestować "została wykończona na niesprecyzowane bliżej polityczne zamówienie". Szczegółów jednak nie ujawnił. 

 

Dlaczego obiektu nie można rozebrać? Proces rozbiórki stanowiłby ogromny problem logistyczny i finansowy dla gminy. - Liczba samochodów, które by wywoziły ten gruz w zupełnie inne miejsce, rozjechałyby nam nasze drogi - mówił w materiale Polsat News burmistrz Kartuz Mieczysław Grzegorz Gołuński.  

 

Fot. Marian Naworski (Wikimedia / CC 3.0)