Płacili za czynsz, z dnia na dzień stracili ogrzewanie. "Mam na sobie trzy swetry i kurtkę"

Mieszkańcy kilku bloków w niewielkiej wsi położonej w woj. zachodniopomorskim z dnia na dzień zostali pozbawieni ogrzewania. - Zakupionego węgla wystarczyło jedynie do połowy stycznia - tłumaczy przedstawicielka spółdzielni, która zarządza budynkami. Co dalej? 

Lokatorzy spółdzielni w Białuniu z dnia na dzień zostali zaskoczeni koniecznością wzięcia sprawy ogrzewania swojej nieruchomości we własne ręce.  Nieoczekiwanie zostali bowiem pozbawieni ciepła. Musieli sami złożyć się na kupno opału, chociaż czynsz już taką opłatę uwzględnia. Co się stało? 

 

"Fakt" donosi, że 36 rodzin mieszkających w trzech blokach spółdzielczych w Białuniu, w gminie Stara Dąbrowa, znalazło się w desperackiej sytuacji. Spółdzielnia Eksploatacyjna Dąbrówka nagle przestała ogrzewać ich mieszkania - twierdzi dziennik. - Palacz na drzwiach wywiesił kartki, że przestają grzać - skarżą się mieszkańcy cytowani przez dziennik. - Jak się zrobiło zimno, każdy się grzał, jak mógł: jedni piecykami, a inni świeczkami, żeby tylko było trochę cieplej - dodają. 

Węgiel się skończył, zrobiło się zimno

W rozmowie z portalem ekurier.24kurier.pl mieszkańcy budynku przyznają, że doskwiera im zimno. - Jesteśmy przeziębieni i pomarznięci. Mam na sobie trzy swetry, kurtkę. Nic robić się nie chce w takiej zimnicy. Przecież tu mieszkają starsi ludzie, małe dzieci. Tak nie można - pytają. 

 

Tymczasem koszty ogrzewania, które pobiera spółdzielnia, są wysokie, wynoszą bowiem ponad 7 zł od metra kwadratowego mieszkania. Niestety, nawet to nie wystarczy na zakup dobrej jakości węgla potrzebnego do pracy kotłowni. - My za ogrzanie naszego mieszkania płacimy ponad 555 zł co miesiąc przez cały rok i już za styczeń zapłaciliśmy  - żali się jeden z lokatorów budynku. 

 

Mieszkańcy wzięli sprawy we własne ręce. Sami kupili opał. - Każdy z nas wpłacił po 500 zł, oprócz czterech rodzin i kupiliśmy 10 ton węgla dla naszej kotłowni. Starczy na około trzy tygodnie ogrzewania mieszkań. 

Pytają o długi

Przedstawicielka spółdzielni tłumaczy, że zakupionego węgla wystarczyło jedynie do połowy stycznia. By kupić opał, opłaty za mieszkania musiałyby zostać drastycznie podniesione.

 

Serwis Rii podaje, że spółdzielnia, która zarządza budynkami, zmaga się z problemami finansowymi. - Usłyszeliśmy, że dług spółdzielni wynosi już ponad 500 tys. zł - opowiada Ewa Śmigielska, radna gminy Stara Dąbrowa i jednocześnie członkini spółdzielni. - Nie mamy pojęcia, skąd się wziął. Mieszkańcy płacą przecież czynsz.   

 

Mieszkańcy obawiają się, że zakupiony przez nich węgiel wystarczy jedynie na co najwyżej kilkanaście dni ogrzewania. Co dalej? Czy wciąż będą musieli składać się na zakup opału? Lokalne władze próbują temu zapobiec.