Łukasz Stasiak, dyrektor ds. magazynowania i logistyki w Top Farms Wielkopolska, zwraca uwagę na poważny problem. Jak podkreśla w rozmowie z agencją Newseria, od kilkunastu lat wiadomo było, że umowy dzierżawy dla dużych podmiotów dobiegają końca, jednak KOWR nadal nie przedstawił jasnych wytycznych dotyczących przyszłości infrastruktury, zwierząt hodowlanych oraz zatrudnionych pracowników.
Sytuacja ma swoje korzenie w ustawie z 2011 roku, która zobowiązała gospodarstwa towarowe dzierżawiące państwowe grunty do wyłączenia 30 proc. powierzchni użytków rolnych. Ziemie te miały zostać przekazane rolnikom indywidualnym w celu rozwijania rodzinnych gospodarstw. Spółka Top Farms Wielkopolska znalazła się wśród gospodarstw, które nie wyłączyły wymaganej części gruntów, co obecnie skutkuje brakiem możliwości przedłużenia dzierżaw wygasłych w 2023 roku po 30-letnim okresie obowiązywania.
Zgodnie z zapisami umowy dzierżawnej, spółka musi zwrócić grunty Skarbowi Państwa oraz zdemontować wzniesioną przez trzy dekady infrastrukturę. Dotyczy to między innymi suszarni w Witoldowie o pojemności magazynowej 5400 ton oraz inwestycji w Goli koło Gostynia, gdzie znajduje się 12 silosów i dwa bufory zdolne pomieścić 15 600 ton zboża - podaje Newseria.
Stasiak podkreśla paradoks obecnej sytuacji: "Utrzymanie baz magazynowych do przechowywania zbóż jest jednym z priorytetów bezpieczeństwa gospodarki płodami rolnymi w kraju. Z jednej strony rolnicy otrzymują dofinansowania na budowę nowych magazynów zbożowych, ale z drugiej strony nie ma żadnego pomysłu KOWR-u na to, w jaki sposób zagospodarować coś, co już funkcjonuje". Łącznie bazy magazynowe w Goli i Witoldowie mogą pomieścić niemal 21 000 ton zboża.
Zarządy wielkopolskich spółek należących do Grupy Top Farms (Top Farms Wielkopolska, Jagrol, Książ-Rol) zaproponowały utworzenie Ośrodków Produkcji Rolniczej na gruntach zwracanych do zasobów państwowych. Takie rozwiązanie umożliwiłoby kontynuację produkcji bez utraty infrastruktury i wykwalifikowanej kadry.
Brak decyzji ze strony KOWR skłonił pracowników spółek Grupy Top Farms do zorganizowania 14 kwietnia protestu przed poznańskim oddziałem terenowym KOWR. Domagali się pilnego podpisania wniosków o utworzenie OPR w Starym Gołębinie w powiecie kościańskim oraz Mchach w powiecie śremskim. Utworzenie OPR-ów pozwoliłoby zachować miejsca pracy dla 170 pracowników w Wielkopolsce poprzez kontynuację produkcji rolnej i utrzymanie infrastruktury budowanej przez trzy dekady.
Janusz Gużda, przewodniczący Związków Zawodowych Pracowników Rolnictwa w RP przy Top Farms Głubczyce, wyjaśnia: "Protest był wywołany zaniechaniem działań, które powinien procedować KOWR. Chcieliśmy zwrócić uwagę na opieszałość, jaką się wykazuje KOWR w zakresie procedowania wniosków o utworzenie Ośrodków Produkcji Rolniczej, które uważamy jako szansę dla zachowania, raz hodowli, dwa jednocześnie miejsc pracy dla pracowników i utrzymania ich rodzin".
Łukasz Stasiak zaznacza, że OPR-y są rozwiązaniem kompromisowym, ale ich areał musi być dostosowany do rodzaju prowadzonej działalności. Wskazuje, że do utrzymania określonej liczby krów niezbędna jest odpowiednia powierzchnia gruntów do produkcji paszy i zagospodarowania obornika. Podobnie w przypadku produkcji ziemniaków – aby być znaczącym producentem, potrzebne są odpowiednie areały, a w Wielkopolsce dodatkowo kluczowy jest dostęp do wody. Ośrodki Produkcji Rolniczej mogłyby zatem pozwolić na zachowanie przynajmniej części kluczowej infrastruktury i działalności.
Obecnie Top Farms działa na obszarze ponad 22 tysięcy hektarów w województwach wielkopolskim, lubuskim, opolskim i warmińsko-mazurskim. Firma prowadzi hodowlę jednego z największych stad bydła mlecznego i jest jednym z czołowych producentów ziemniaka przemysłowego na frytki i chipsy w Europie. Roczna produkcja około 100 tysięcy ton ziemniaków pokrywa 10 proc. zapotrzebowania krajowego, w tym 25 proc. zapotrzebowania na surowiec z długiego okresu przechowywania.
Przyszłość tych ośrodków pozostaje jednak niepewna. Zgodnie z przepisami, jeśli dotychczasowa dzierżawa nie może być kontynuowana, KOWR powinien zorganizować przetarg na kolejną dzierżawę.
Janusz Gużda podkreśla: "Nawet jeżeli po rozstrzygnięciu przetargów na OPR-y nie trafią one do zarządzania przez spółki Grupy Top Farms, wówczas ważne dla nas byłoby, żeby KOWR zagwarantował nam przejęcie wraz z rozliczeniem ważnej infrastruktury, stad bydła, a przede wszystkim przedstawił stanowisko w sprawie losu pracowników i tego, czy spółki Skarbu Państwa np. Garzyn i Racot, które chcą przejąć część gruntów, jednocześnie zagwarantują zatrudnienie pracowników".
Przedstawiciele Top Farms zauważają, że grunty przejmowane przez KOWR często pozostają nieużytkowane przez długi czas. Maria Stasiak, emerytka i wieloletni pracownik Grupy Top Farms, wyraża swój żal: "Pracowałam jeszcze w PGR-ach, było wiele zmian własnościowych, ale nigdy nie przechodziło tak opornie. Pola, których zmiany obserwowaliśmy przez lata, uprawy, które naprawdę zachwycały, a w tej chwili te grunty leżą odłogiem, serce się kraje".
Likwidacja infrastruktury i produkcji oznaczałaby utratę kilkuset miejsc pracy. Eugeniusz Wachowiak, przewodniczący Związków Zawodowych przy Top Farms Wielkopolska, przypomina obietnice składane przez przedstawicieli rządu: "Spotykaliśmy się z ministrami na różnych szczeblach, z ministrem Kowalczykiem, ministrem Siekierskim. Minister Kowalczyk powiedział, że żaden człowiek pracy nie straci. Na dzisiaj, 30 listopada bieżącego roku, tę pracę tracimy, bo jak wiemy, KOWR nie podjął jeszcze decyzji". Wachowiak dodaje, że w okolicy brakuje pracodawców, którzy mogliby zapewnić porównywalną liczbę miejsc pracy.
Janusz Gużda zwraca uwagę na trudną sytuację w powiecie głubczyckim, gdzie bezrobocie przekracza 11,4 proc., a każde zwolnienie 10 osób podnosi ten wskaźnik o 1 proc. Według danych z Powiatowego Urzędu Pracy, rocznie pojawia się zaledwie osiem-dziewięć ofert pracy w rolnictwie, głównie sezonowej, bez gwarancji stabilnego zatrudnienia i dochodów.
Maria Stasiak dodaje, że najtrudniejszą sytuację mają pracownicy w wieku powyżej 50 lat, którzy całe życie zawodowe spędzili w jednym miejscu i dla których zmiana środowiska pracy stanowi ogromne wyzwanie.