Gminy nie biorą jeńców i nakładają maksymalny podatek od nieruchomości

Póki nie zostanie wprowadzony podatek katastralny, obowiązuje dużo niższy podatek od nieruchomości. Ale to nie znaczy, że jest tanio. W 2021 roku zapłacimy jeszcze więcej niż w 2020. Wysokość podatku jest uchwalana przez samorządy, a te najczęściej stosują najwyższą dopuszczalną w ustawie wartość. 

Kwestie podatku reguluje Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych z 1991 roku. Jest to podatek lokalny, pobierany przez samorząd gminny. Przedmiotem opodatkowania są grunty, budynki oraz lokale przeznaczone pod działalność gospodarczą.

Od kogo zależy wysokość podatku

Wysokość stawki ustalają rady poszczególnych gmin w drodze uchwały. Ale by zapobiec zbyt wysokim podwyżkom lokalnym, ustawa definiuje, że co roku Minister Finansów publikuje obwieszczenie, w którym określa się maksymalne stawki podatków i opłat lokalnych na przyszły rok. Maksymalna stawka jest podwyższana o współczynnik rosnącej inflacji, odnotowany w pierwszym półroczu poprzedniego roku.

W dużej mierze o wysokości podatku od nieruchomości decyduje inflacja. Ale i tak ostateczna decyzja należy do samorządu, ten przecież nie musi uchwalać najwyższej stawki. Ale jak wynika z szacunków HRE Investments, większość gmin miejskich decyduje się właśnie na najwyższy dopuszczalny poziom podatku.  

Gdzie drożej, a gdzie tylko trochę drożej

 - Jak pokazuje doświadczenie, bardzo często decydują się stosować stawki maksymalne. Wśród największych miast w Polsce na ulgę nie mogą liczyć mieszkańcy m.in. Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Łodzi, Poznania, Szczecina, Bydgoszczy czy Gdańska. W miastach tych zdecydowano już o wykorzystaniu maksymalnych dozwolonych stawek w 2022 roku - wylicza Oskar Sękowski, analityk HRE Investments. 

 

Oczywiście, na mapie Polski znajdują się również miasta, w których podatek jest niższy. Do tej grupy należą takie miejscowości jak Katowice, Białystok, Rzeszów, Toruń, Zielona Góra czy Olsztyn. W najlepszej sytuacji są mieszkańcy Opola, Kielc i Gorzowa Wielkopolskiego. Tutaj Rady miast zaproponowały wszystkie stawki niższe niż te zatwierdzone przez Ministerstwo.

 

- Najmniej za metr zapłacą mieszkańcy Kielc - w przypadku budynków mieszkalnych danina wyniesie 0,70 zł za metr, a w przypadku gruntów związanych z działalnością gospodarczą 0,91 zł. Nie oznacza to jednak, że zarówno Kielczanie, jak i mieszkańcy pozostałych metropolii nie odczują podwyżek - mniejsze lub większe, ale jednak wszędzie będą - tłumaczy ekspert.