Ekspert jednoznacznie: Kowalskiego nie stać na mieszkanie. Kupują wyłącznie zamożni

Polakom coraz trudniej o kredyt mieszkaniowy. Dlaczego? Wystarczy porównać dane z lipca tego roku i sierpnia 2020, by przekonać się, że różnica w zdolności kredytowej - przy takich samych zarobkach - wynosi kilkaset tysięcy złotych. - Przeciętny Kowalski dzisiaj o mieszkaniu na rynku wtórnym czy pierwotnym może w zasadzie zapomnieć - mówi Tomasz Narkun, ekspert specjalizujący się w rynku nieruchomości.

Rynek nieruchomości przeżywa w ostatnich miesiącach spore trudności. Czy możemy jednak mówić o kryzysie? Tak byłoby, gdyby ceny mieszkań zaczęły gwałtownie spadać. Przecena, którą odnotowują eksperci, nie jest jednak zbyt głęboka - sięga maksymalnie 10 proc. Wcześniej ceny gwałtownie rosły, właściciele mają więc spory "zapas", by martwić się stratami. 

 

Inne dane pokazują jednak, że sytuacja na rynku gwałtownie się zmienia. Chodzi o zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi. Według najnowszych danych spadło ono o 70 procent (rok do roku). Zdaniem ekspertów to właśnie najbardziej wyraźny znak, że na rynku dzieje się coś złego. Problemem stało się bowiem to, że przeciętnego Kowalskiego nie stać na zakup mieszkania. 

 

- Załamanie to dość odważna teza. Na razie mamy załamanie na rynku kredytowym i to już widać po najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej, gdzie spadek wniosków kredytowych rok do roku wynosi 70 proc. i zgodnie z przewidywaniami analityków BIK-u będzie się nadal pogłębiał. Być może, tak jak sugeruje wielu analityków, następne półrocze i - być może - 2023 może być rok jeden z najgorszych kredytowych w historii. Więc być może rynek nieruchomości to odczuje - stwierdził na antenie Polsat News Tomasz Narkun, pełnomocnik w spółkach deweloperskich i analityk rynku. 

Kowalski może pomarzyć o mieszkaniu na kredyt?

Jego zdaniem to, że mieszkania wciąż się sprzedają, to zasługa głównie osób, które mają odłożone środki, by dalej inwestować w nieruchomości. - Kupują je tylko ludzie posiadający gotówkę, czyli zamożni. Przeciętna rodzina, przeciętny Kowalski dzisiaj o mieszkaniu na rynku wtórnym czy pierwotnym może w zasadzie zapomnieć - dodaje ekspert. 

 

Problemy rynku nieruchomości pokazują też inne dane. W czerwcu po raz pierwszy od 10 lat portfel kredytów klientów indywidualnych zmniejszył się o 2 miliardy złotych. To, że na mieszkania stać głównie zamożnych, widać w danych o wielkościach transakcji. Największy spadek dotyczy bowiem mieszkań kupowanych za kwotę do 150 000 zł. Im kredyt wyższy, tym spadek sprzedaży mniejszy. Lokale kosztujące pół miliona złotych lub więcej odnotowały zaledwie pięcioprocentowy spadek. Dane łatwo wytłumaczyć, analizując zdolność kredytową Polaków. Porównując rok do roku spadła ona o połowę. To odpowiedź, dlaczego z 25 000 kredytów udzielonych rok temu ich liczba spadła do zaledwie 9000 (porównując czerwiec 2022 z czerwcem 2021). 

 

Prezes BIK Mariusz Cholewa prognozuje pogorszenie sytuacji. - Doświadczamy podwyżek stóp, zmian regulacyjnych, pogorszenia nastrojów konsumenckich z powodu spadku bezpieczeństwa ekonomicznego i banki w swoich politykach kredytowych uwzględniają też to, że warunki makroekonomiczne się zmieniają i dostępność kredytów będzie pewnie mniejsza - prognozował prezes BIK.

 

Tak spadała zdolność kredytowa

Co jest powodem tak dramatycznych danych? Czynników jest wiele. Pierwszy to inflacja, która sprawiła, że Polacy muszą ograniczać wydatki i skupiać się na bardziej bieżących planach. Po drugie zaś zakup mieszkania utrudniają wysokie stopy procentowe. Kredyt mieszkaniowy stał się dla wielu osób po prostu nieopłacalny. Sytuację komplikuje rekomendacja UKNF. Przed falą podwyżek banki, oceniając naszą zdolność procentową, musiały bowiem brać pod uwagę niższy wskaźnik stóp. Zakładały, że stopy wzrosną mniej więcej do poziomu 2,5 proc. Nic dziwnego, skoro ledwie przekraczały zero. Teraz jednak bankierzy, obliczając naszą zdolność kredytową, muszą uwzględniać stopy wynoszące nawet 5 proc. I właśnie to w dodatkowy sposób obciąża zdolność kredytową Polaków.

 

Na jakie mieszkania mogą sobie pozwolić Polacy? W lipcu 2022 roku rodzina 2+1, która osiąga zarobki na poziomie 6400 zł netto, przy wkładzie własnym na poziomie 20 proc., może uzyskać nie więcej niż 210 000 zł kredytu- wynika z obliczeń Totalmoney. W sierpniu 2020 roku temu zdolność przekraczała 500 000 zł.