Dlaczego św. Mikołaj wchodzi przez komin? Makabryczna legenda źródłem wielu wypadków

Wizerunek św. Mikołaja przedostającego się do domu przez komin jest powszechny w kulturze. W jaki sposób brodaty staruszek miałby przedostać się do nieruchomości drogą, której nie mogą pokonać nawet koty? Odpowiedź jest w legendach.

Każde dziecko wie, że św. Mikołaj podrzuca prezenty pod choinkę, wchodząc przez komin. Skąd ta legenda się wzięła? Czy można w ogóle dostać się do budynku tą drogą?

Święty z Miry, czyli makabryczne źródła postaci Mikołaja

Zacznijmy od samej postaci. Jej śladów szukać musimy w Turcji. To tam żył na przełomie trzeciego i czwartego stulecia Mikołaj z Miry - postać autentyczna, święty katolicki i prawosławny. Kilkaset lat po jego śmierci, w żywocie spisanym w IX wieku, pojawia się opowieść o Mikołaju, który jeszcze jako młodzieniec pomógł córkom swojego sąsiada, którego Bóg ukarać miał utratą majątku za wyśmiewanie wiary. Uratował dziewczęta przed... sprzedażą do domu publicznego, wrzucając przez okno pieniądze, które miały służyć za posag. W licznych wersjach tej opowieści pojawia się wreszcie i komin, przez który do środka trafić miały złote monety - trzecia z córek miała bowiem zamknąć na noc okna.

Skąd jednak związek świętego z dziećmi? Został ich patronem, miał bowiem ożywić trójkę malców poćwiartowanych przez rzeźnika. Mężczyzna, jak głosi jedna z najbardziej makabrycznych, a zarazem popularnych w średniowieczu przypowieści, zwabił je do swojego domu i zamordował.

Mikołaj zakłada czerwony strój, ale najpierw krąży między domami dostając się do środka kominem

Dlaczego Mikołaj miałby wchodzić do domów przez komin? W licznych europejskich legendach był wrotami dla magicznych postaci takich jak wiedźmy. W kulturze celtyckiej, greckiej, słoweńskiej dzieci są porywane lub obdarowywane za pośrednictwem paleniska. We Włoszech La Befana, czarownica, podrzuca dzieciom upominki do butów ustawionych przy kominku.

 

Postać krążąca między domami, by karać niegrzeczne dzieci i nagradzać te posłuszne, wchodząc do domów przez komin, pojawia się też w kulturze niemieckiej. Belsnickel, jak jest nazywana, miał też kolejny przewijający się w świątecznej tradycji atrybut - rózgi.

Przez komin w książce i w wierszu

Święty, jakiego znamy w naszej kulturze, po raz pierwszy pojawił się w powieści Washingtona Irvinga opublikowanej w XIX w pt. "Historia Nowego Jorku" - opisuje w niej m.in. holenderskie zwyczaje związane ze świętami. Amerykańskie "Santa Claus" wywodzi się zresztą z holenderskiego "Sinterklaas". To właśnie w tej książce święty Mikołaj dostał się do domu przez komin.

 

W 1823 roku w wierszu Clementa Moore'a pt. "Wizyta świętego Mikołaja" niespodziewany gość stał się grubym staruszkiem, który wpada do domu przez komin. Nosił jeszcze wówczas brązowy strój. Na marginesie - w czerwień przebrał się dopiero w roku 1930, kiedy to Coca-Cola "zatrudniła" go do kampanii reklamowej.

Czy św. Mikołaj zmieści się w kominie?

Niestety niektórzy opowieść o tym, że Mikołaj wchodzi do domu przez komin, traktują dosłownie i sami próbują powtórzyć jego wyczyn. Jedni, by wręczyć prezenty, inni, by kogoś obrabować. W zeszłym roku w USA strażacy musieli wydobyć mężczyznę, który znany z bajek sposób chciał wykorzystać, by dostać się do obcego domu. Usłyszał zarzuty kryminalne. W kominie utknęła też nastolatka, która próbowała wślizgnąć się, by ukryć przed rodzicami godzinę powrotu. W styczniu tego roku podobna historia z Ohio zakończyła się tragicznie - nastolatek, który utknął w kominie opuszczonego domu, zmarł.

 

Nic dziwnego - kominy mają zazwyczaj szerokość nie większą niż kilkadziesiąt centymetrów, często są węższe i utykają w nich zwierzęta, na przykład koty - jedna z takich historii wydarzyła się kilka dni temu w niewielkiej miejscowości Eire w USA. - Zwierzę było odwodnione, przerażone i ledwie oddychało - donoszą lokalne media. Strażakom udało się jednak je uratować.

 

Dlaczego zatem Mikołajowi się udaje? W wierszu Moore'a, który stał się podstawą kanonu, Mikołaj ma rozmiar elfa. To dlatego nie ma problemu, by przedostać się do wnętrza każdej nieruchomości. Normalnych rozmiarów nabrał dopiero na przełomie XIX i XX w., ale wówczas pojawił się inny problem. Zmiana technologii - tradycyjne piece były wypierane przez na przykład nawiew gorącego powietrza lub ogrzewanie za pomocą pary.

 

- Tak długo, jak staromodny kominek trwał, Mikołaj pozostawał bezpieczny. Historia opuszczającego się przez komin świętego wydawała się prawdopodobna, bo dzieci mogły gromadzić się wokół romantycznego, starego oszusta - pisał o kominku "Tygodnik Harpera". Autor nie może odżałować, że przy okazji modernizacji źródeł ciepła nie wymyślono nowego sposobu przedostawania się Mikołaja do domu. "Myśl o tym, że wchodzi do domu po jakiejś rurze, wydaje się przecież absurdalna" - podsumowuje.

 

Zdjęcie główne: Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Deposit Photos (pl.depositphotos.com/category/abstract.html)