Deweloperzy nie będą mieli wyjścia i wrzucą drugi bieg? Niewykluczone

Liczba dostępnych na rynku mieszkań spada od połowy zeszłego roku. Ten proces gwałtownie przyśpieszył od lipca tego roku wraz z uruchomieniem programu Bezpiecznego kredytu 2 proc. Na szczęście, najnowsze dane GUS mówią o niewielkim wzroście liczby rozpoczętych budów, ale na efekty tego ruchu poczekamy przynajmniej 2 lata, a i tak nie ma pewnością czy zmiana jest trwała. 

Dane za lipiec sugerują, że liczba nowych inwestycji mieszkaniowych w końcu odbiła. Dopiero kolejne miesiące pokażą jednak czy mamy do czynienia z trwałą zmianą. Oferta w biurach sprzedaży deweloperów jest jednak tak wykupiona, że firmy te nie mają już na co czekać.

Sprzedaż rośnie, a budowa...

Zeszły rok dla osób marzących o własnym mieszkaniu nie był prosty. Ceny nieruchomości nie spadały, rosły za to stopy procentowe i spadała jednocześnie zdolność kredytowa. Sprzedaż nowych mieszkań topniała z każdym miesiącem. Nic więc dziwnego, że deweloperzy zaczęli ograniczać rozpoczynanie nowych budów.

 

Obawiano się wówczas, że na wybudowane mieszkania nie będzie klientów, jak w pierwszych latach po kryzysie finansowym. Nauczeni doświadczeniem tamtych lat, deweloperzy zdecydowali się na kontynuowanie jedynie tych inwestycji, co do których mieli pewność, że zostaną w pełni wyprzedane. 

Lipiec tego roku jednak przyniósł niewielkie odbicie trendu. Deweloperzy zaczęli bowiem w lipcu budowę prawie 9,3 tys. nowych mieszkań. To oznacza wzrost o prawie 11 proc. w porównaniu do sytuacji sprzed roku. Jest to też wynik o ponad 4 proc. lepszy niż w czerwcu.

 

- Oczywiście wciąż jest o wiele za wcześnie, aby obwieszczać narodziny nowego trendu, ale w obliczu bardzo dużego popytu na mieszkania dziwnym byłoby, gdyby deweloperzy nie podjęli rękawicy i nie zaczęli odświeżać oferty dostępnej w biurach sprzedaży - tłumaczy Bartosz Turek, główny analityk HREIT. 

Nie jest dobrze

Choć najnowsze dane budzą ostrożny optymizm, to jednak na poprawę sytuacji trzeba będzie poczekać, ponieważ średni czas oddawana inwestycji od momentu wbicia łopaty to ok. dwóch lat. A przecież jeszcze należy wcześniej przejść cały proces przygotowań - zdobycie pozwoleń, ustaleń, finansowania itp. 

 

W chwili obecnej ofert mieszkań na sprzedaż po prostu brakuje. Tych unikalnych ogłoszeń (po odsianiu ogłoszeń zdublowanych) jeszcze na początku czerwca br. było w miastach wojewódzkich prawie 77 tysięcy – wynika z danych Unirepo. Informacje z drugiej połowy sierpnia 2023 roku sugerują, że w ciągu niecałych 3 miesięcy liczba ta stopniała do 63,5 tysięcy, czyli aż o 1/6.

Słabo jest też w przypadku wydawanych pozwoleń na budowę. Tych w lipcu w sumie wydano tyle, że można by podjąć budowę 19,2 tys. mieszkań. To o 14 proc. mniej niż przed rokiem. Przy tym w przypadku deweloperów mamy 17-proc. spadek r/r, a w przypadku inwestorów indywidualnych regres wyniósł niecałe 14 proc.

 

Słabą stroną najnowszych danych GUS są też informacje o mieszkaniach oddanych do użytkowania. Tych w lipcu dostarczono w Polsce niecałe 14,5 tys., czyli o prawie 17 proc. mniej niż przed rokiem. Spadki wynikają głównie z mniejszej aktywności rodaków budujących domy na własne potrzeby. Takich budów w lipcu finał można było świętować w przypadku trochę ponad 4,8 tys. inwestycji. To o 28 proc. mniej niż przed rokiem.

 

Deweloperzy w tym czasie dostarczyli prawie 9,3 tys. mieszkań. To o prawie 13 proc. mniej niż przed rokiem i o 30 proc. mniej niż w czerwcu br. Spadki w tym obszarze nie są jednak niczym zaskakującym.

 

- Trudno przecież skończyć budowę czegoś, czego wcześniej nie zaczęło się budować. Chodzi o to, że prawie 2 lata temu deweloperzy zaczynali budować mniej nowych bloków. Tak się akurat składa, że zgodnie z danymi GUS około 2 lata trwa w Polsce budowa prowadzona przez dewelopera. Skoro więc od końcówki 2021 roku zaczęto ograniczać liczbę noworozpoczynanych inwestycji, to w kolejnych kwartałach możemy spodziewać się mniejszej liczby projektów oddawanych do użytkowania - wyjaśnia ekspert. 

 

Zdjęcie główne: Maciej Drążkiewicz on Unsplash