Coś tu śmierdzi. Urzędnicy sprawdzają szamba w całej Polsce. Za uchybienia są kary

Urzędnicy i strażnicy miejscy ruszyli w teren i sprawdzają przydomowe szamba. Pod lupę brane są umowy z firmami wywożącymi nieczystości, szczelność oraz czy szamba zostały zbudowane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Osobom, które używają szamba niezgodnie z prawem, grożą kary. Oto wszystko, co musisz wiedzieć. 

Nawet pół miliona gospodarstw domowych nie jest podłączonych do systemu kanalizacyjnego - wynika z ostatnich danych GUS. W wielu z tych domów korzysta ze zbiorników bezodpływowych, czyli szamb. A w zeszłym roku w życie weszła ustawa regulująca użycie szamb oraz przydomowych oczyszczalni ścieków. 

Urzędnicy ruszyli w teren

Najważniejszą zmianą, która została wprowadzona wraz z nowelizacją ustawy Prawo wodne oraz innych ustaw (weszły w życie w sierpniu 2022 roku), jest konieczność podpisania przez właściciela nieruchomości umowy na odbiór nieczystości z firmą asenizacyjną. Ponadto należy przechowywać dowody uiszczenia opłat za usługę.   

Wywóz nieczystości każdorazowo musi zostać udokumentowany, by w razie kontroli móc przedstawić potwierdzenie. Taki dokument ma dać urzędnikom możliwość sprawdzenia, czy nieczystości są odbierane zgodnie z wymaganiami określonymi w prawie.

 

Za brak dokumentacji właścicielowi nieruchomości grozi bowiem kara pieniężna, nawet do 5 tys. zł. Ukarany grzywną będzie musiał również zapłacić za - zlecone przez gminę - jednorazowe opróżnienie zbiornika.

Gminy nie mają wyjścia

Urzędnicy mają też prawo sprawdzić, czy szambo bądź przydomowa oczyszczalnia ścieków jest zbudowana zgodnie z prawem oraz czy lokalizacja zbiornika odpowiada ustawowym normom odległości od innych obiektów. Sprawdzona może zostać również szczelność zbiornika. 

Skąd to nagłe zainteresowanie władz gminnych problemem szamb? Wspomniana nowelizacja wprowadza wymóg na władzach gminnych do przeprowadzenia dokładnej ewidencji nieruchomości wyposażonych w tego rodzaju instalacje. Każda gmina musi skontrolować wszystkie nieruchomości niepodłączone do sieci kanalizacyjnej. Są na to 2 lata od wejścia w życie przepisów. Oznacza to, że urzędnicy mają jeszcze czas do sierpnia przyszłego roku. 

 

Jeżeli gmina nie upora się z tym zadaniem, grozi jej kara w wysokości 50 tys. zł. 

 

Zdjęcie główne: Pojazd asenizacyjny na podwoziu 3-osiowej ciężarówki serii Jelcz 300 / wikipedia / Iwona Erskine-Kellie