1300 zł dopłaty do ogrzewania. Mieszkańcy tego osiedla są załamani

Polacy coraz częściej narzekają na wysokie czynsze i dodatkowe opłaty. Jednymi z najbardziej dotkliwych są te dotyczące ciepła. Przekonali się o tym mieszkańcy jednej ze spółdzielni mieszkaniowych z województwa mazowieckiego. Sprawa okazała się o tyle zawiła, że finał znajdzie w sądzie.

Mieszkańcy bloków w Otwocku i Karczewie (woj. mazowieckie) są oburzeni wysokimi dopłatami za ogrzewanie, które pojawiły się w niedawno przesłanych im rozliczeniach. Spółdzielnia mieszkaniowa nie ukrywa, że część lokatorów jest oburzona wysokością dopłat. W niektórych przypadkach kwoty są wyjątkowo dotkliwe. 

1300 zł dopłaty za kawalerkę

Sytuację opisał program "Interwencja". Jedną z najbardziej dramatycznych historii przedstawiła 80-letnia lokatorka, która musi dopłacić aż 1300 złotych za ogrzewanie. Opłata jest o tyle kuriozalna, że kobieta mieszka w kawalerce. 

 

To jednak nie wszystko. Mieszkanka bloku, podobnie jak wielu innych, otrzymała informację o podwyżce czynszu.
 

Obecnie kobieta płaci 600 złotych, jednak wkrótce ta opłata wzrośnie. Wielu innych mieszkańców również skarży się na wysokie opłaty wynoszące od 700 złotych do 900 złotych.

Mieszkańcy winią ciepłownię, prezes tłumaczy

Zdaniem mieszkańców spółdzielni odpowiedzialność za ustalanie stawek za ciepło leży po stronie ciepłowni. Ciepłownia jednak twierdzi, że spółdzielnia mieszkaniowa kupuje ciepło w niższej cenie, niż widoczne jest to na fakturach dla mieszkańców. Skąd zatem różnica? 

 

Prezes spółdzielni tłumaczy, że lokatorzy nie musieliby się borykać z tak dużymi dopłatami, gdyby wcześniej płacili większy czynsz. To spowodowałoby bowiem zwiększenie miesięcznej zaliczki na opłaty za ciepło. Jednak rada nadzorcza spółdzielni nie wyraziła zgody na zwiększenie zaliczek, teraz mieszkańcy borykają się więc ze skumulowaną niedopłatą z wielu miesięcy. 

 

Mieszkańcy twierdzą też, że rada, która przyjęła regulacje, nie została wybrana zgodnie z prawem. - Nie może być tak, że osoba, która jest wybrana do rady, wybrana jest jednym, dwoma głosami. Ja jestem już trzeci rok na emeryturze, to nie jest tak, że ja nie mam z czego żyć - mówi w rozmowie z Polsatem jeden z lokatorów.