W kolejce po mieszkanie

Dariusz Brzostek

Nie chcą kupować gotowych mieszkań. Wielu klientów woli miesiącami czekać i zapisywać się na tzw. "listy rezerwowe" zanim jeszcze powstanie "dziura w ziemi". - Liczy się mieszkanie na wyszukanym osiedlu - przekonują.

Na początku lutego spółka Ronson Development poinformowała o budowie II etapu osiedla Gemini na warszawskim Ursynowie. Dwa tygodnie później - zanim na dobre maszyny nie wjechały na teren inwestycji - deweloper pochwalił się, że sprzedał 44 ze 167 mieszkań. To jedna czwarta całej oferty. Klienci kupowali pomimo, że ceny mieszkań w pobliżu stacji metra kształtują się na poziomie od 8,5 do 10,5 tys. zł brutto za m kw. A na placu budowy nie było jeszcze nawet tzw. "dziury w ziemi".

- Po sukcesie "jedynki" spodziewaliśmy się, że zainteresowanie drugą częścią będzie znaczące - mówi Andrzej Gutowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Ronson Development. - Już w pierwszym etapie osiedla popyt na mieszkania znacząco przewyższał podaż i wielu zainteresowanych czekało na drugi etap inwestycji - dodaje. I chociaż budowa kolejnego etapu rozpoczęła się z sześciomiesięcznym opóźnieniem to wielu klientów postanowiło czekać na liście rezerwowej. Rekordziści oczekiwali nawet kilkanaście miesięcy na informację o mieszkaniu. Klienci z listy rezerwowej są znani także innym deweloperom. Podobnie było w kilku warszawskich projektach. Dwa tygodnie temu kolejny inwestor zapowiedział sprzedaż mieszkań w inwestycji Słoneczny Park. Przedstawiciel spółki zapewniał, że jest już grupa osób, która od pewnego czasu czeka na telefon od handlowca.

Formalnie list rezerwowych nie tworzy żaden deweloper, ale klienci i z tym sobie poradzili. Zostawiają handlowcom kontakt do siebie i proszą, by ci powiadomili ich w odpowiednim czasie o nowym projekcie. Takich sytuacji nie było nawet w czasie boomu sprzedażowego, jaki miał miejsce niemal pięć lat temu. Gdy ceny mieszkań rosły z tygodnia na tydzień można było spotkać kolejki przed biurami deweloperów. Wiele osób chciało zdążyć przed kolejną podwyżką. Pod koniec 2006 roku ceny mieszkań w większości stołecznych dzielnic przekraczały 10 tys. zł za m kw.

W tworzeniu list rezerwowych pomógł także kryzys finansowy, który we wrześniu 2008 roku dotarł także do Polski. Wiele firm deweloperskich wstrzymało większość swoich projektów, niektóre przez kilkanaście miesięcy nie wprowadzały do sprzedaży żadnej nowej inwestycji.

 
Weź udział w dyskusji (1)
POLECAMY
"Planowałeś zakup mieszkania? Oni właśnie zdmuchnęli ci je sprzed nosa. I 649 innym"
"Celowy zabieg przy kredycie bez wkładu własnego? W Krakowie załapie się np. jedynie kilka procent lokali"
"Mieszkania stanieją? Masowe kupowanie nieruchomości ma być zakazane. "Intensywnie nad tym pracujemy""
"Kredyt bez wkładu własnego. Znamy szczegóły. Trójka dzieci obniży ratę kredytu o 400 zł"
"To się dzieje! CPK kupiło pierwsze grunty pod budowę ogromnego lotniska"
"Rząd chce zainstalować licznik w każdym mieszkaniu. Będzie nowy obowiązek. I zrobi się zimno?"