Aaaaaby kupić najtaniej. Szybciej niż później

Sandra Federowicz, Aleksandra Lewińska

Ożywienie na rynku nieruchomości. Coraz chętniej kupujemy mieszkania. - Ale dobry czas może nie trwać długo - ostrzegają specjaliści

Poprawę koniunktury odczuwają deweloperzy. - Nie tylko coraz więcej osób dzwoni i interesuje się kupnem mieszkania, ale też coraz więcej po prostu kupuje - mówi Katarzyna Kozieł, wiceprezes zarządu Apro Investment, budującej apartamenty przy ul. Dworcowej.

W ubiegłym tygodniu podpisała trzy umowy. Już 10 proc. niewybudowanych jeszcze lokali w centrum Bydgoszczy ma właściciela (za najtańsze trzeba zapłacić 5,490 zł za m kw.).

Deweloperzy i agenci nieruchomości najtrudniejsze czasy mają już za sobą. Najgorszy dla rynku nieruchomości był początek roku - mówi Joanna Maziarka z Kancelarii Nieruchomości Class. - Banki zaostrzyły kryteria kredytowe, ludzie bali się o swoją zawodową przyszłość, rynek nieruchomości stanął. Delikatną poprawę było czuć już wiosną. Klienci uspokoili się: żadna wielka firma w mieście nie splajtowała, ruszyli do banków po kredyty.

Ale banki chciały wkładów własnych. Z tego powodu wielu bydgoszczanom nie udało się kupić własnego M. - Teraz wracają - mówi Maziarska. - Kto mógł, ten zaoszczędził te 10, czy 15 proc. wartości mieszkania i szuka własnego lokum. Finalizujemy o 50 proc. więcej transakcji niż w pierwszych miesiącach roku.

Marek Kiełpikowski z agencji nieruchomości Arenda też cieszy się z ożywienia na rynku: - Jesienią zawsze koniunktura wzrasta, to szczyt sprzedaży w naszej branży. Ale w tym roku skok jest niezwykły: kryzys za oceanem powoli się kończy, klienci nie czekają na obniżki cen, bo wiedzą, że już nie ma na co czekać. W Bydgoszczy ceny deweloperskich mieszkań spadły zaledwie o 10-15 proc. I na więcej nie ma co liczyć - mówi.

A jak jest na rynku wtórnym? Czy obniżki cen kuszą klientów?

Niekoniecznie. - W Bydgoszczy kryzys tylko nieznacznie obniżył ceny mieszkań używanych. O jakieś 5-8 proc. - mówi Maziarska. - Ale klienci negocjują ceny. Przed kryzysem negocjacje były raczej symboliczne, ceny udawało się obniżyć o tzw. dobrą kawę czy obiad. Dziś spadają nawet o 10 proc.

Deweloperzy i pośrednicy nieruchomości mówią jednym głosem: tegoroczna jesień to idealny czas na zakup własnego M. I wydaje się, że tym razem to nie marketingowy chwyt. Argumenty przekonują: - Z powodu krachu na rynku nieruchomości w początkach roku, deweloperom zostało dużo mieszkań do sprzedania. Rynek jest nasycony, klient ma w czym wybierać. A jednocześnie buduje się mniej. Za kilka lat takiego wyboru już nie będzie - przekonuje Maziarka. - Po drugie: deweloperzy są elastyczni, mogą obniżyć koszty, udogodnić spłatę, bo o klienta walczą.

Agenci nieruchomości sugerują, żeby decyzji o zakupie mieszkania nie odkładać na później. - Lada chwila gruchnie wiadomość, że o kredyt będzie trudniej. Od nowego roku banki będą odrzucały wnioski kredytobiorców, którzy ponad 50 proc. dochodów gospodarstwa domowego przeznaczają na jakieś zobowiązania finansowe - mówi Kiełpikowski. Jeśli zarabiamy 3 tys. zł i ponad połowę tej sumy musimy przeznaczyć na spłatę np. samochodu, telewizora i inne bieżące rachunki, to nie dostaniemy już kredytu.

 
Weź udział w dyskusji (0)
POLECAMY
"Planowałeś zakup mieszkania? Oni właśnie zdmuchnęli ci je sprzed nosa. I 649 innym"
"Celowy zabieg przy kredycie bez wkładu własnego? W Krakowie załapie się np. jedynie kilka procent lokali"
"Mieszkania stanieją? Masowe kupowanie nieruchomości ma być zakazane. "Intensywnie nad tym pracujemy""
"Kredyt bez wkładu własnego. Znamy szczegóły. Trójka dzieci obniży ratę kredytu o 400 zł"
"To się dzieje! CPK kupiło pierwsze grunty pod budowę ogromnego lotniska"
"Rząd chce zainstalować licznik w każdym mieszkaniu. Będzie nowy obowiązek. I zrobi się zimno?"