Komfort za grosze

Rozmawiał Marek Wielgo

620 zł. Tylko tyle kosztowało przez cały rok ogrzanie naszego domu pasywnego - mówi architekt Miłosz Lipski

Marek Wielgo: Budowę domu zakończyli państwo jesienią 2007 r. Ile kosztowało samo jego ogrzewanie?

Miłosz Lipiński: W 2006 r. zakładaliśmy, że przy pełnym życiu domowym ogrzewanie domu będzie nas kosztowało 400-500 zł rocznie. W praktyce wydatki okazały się nieco wyższe, gdyż sięgnęły 620 zł. Ale to i tak znakomity rezultat. W ciągu ostatnich trzech lat wzrosły bowiem ceny energii. Ponadto dom jest niezamieszkany, a przebywają w nim jedynie po kilka godzin dziennie, z wyłączeniem weekendów, osoby zwiedzające i konsultant.

Jakie to ma znaczenie?

Niezamieszkany dom pozbawiony jest zysków ciepła od stałych mieszkańców i czynności gospodarczych, które oni wykonują, jak praca urządzeń elektrycznych, oświetlenie, gotowanie, kąpiele itp.

Jakie było łączne zużycie energii w budynku?

Od maja zeszłego roku do końca kwietnia tego roku 5565 kWh, z czego 2870 kWh na cele grzewcze i wentylacyjne, a na cele gospodarcze 2695 kWh. Dodam, że 1kWh kosztuje 0,3998 zł w taryfie dziennej i 0,11522 zł w taryfie nocnej. A ponieważ w taryfie dziennej zużywane jest ok. 75 proc. energii, dało to kwotę 1851 zł netto. Ogrzewanie i wentylacja kosztowały 885 zł, zaś samo ogrzewanie, które pochłonęło ok. 1886 kWh - 620 zł.

Przyznaję, że przy normalnej eksploatacji domu zużycie energii na cele gospodarcze byłoby większe. Zmalałoby natomiast znacznie zużycie prądu na cele grzewcze. Bilans ogólny byłby na porównywalnym poziomie z lekką tendencją zwyżkową.

Koszty to jedno, a jaki jest komfort mieszkania w takim domu? Mam na myśli temperaturę wewnątrz pomieszczeń oraz wilgotność powietrza.

Systemy wentylacji i dogrzewania powietrza działały bez zarzutu. Zimą temperatura w pomieszczeniach wynosiła 19,5-21 st. C, a latem - 20 - 24 st. C. Nawet w upalne letnie dni, kiedy energii słonecznej było w nadmiarze, w domu nie dochodziło do gwałtownego skoku temperatury, a system wentylacyjny nadążał z wyprowadzaniem ciepła z pomieszczeń. Duża tu zasługa gruntowego wymiennika, który wstępnie obniżał temperaturę wprowadzanego powietrza do domu o kilka stopni. Muszę jednak zaznaczyć, że duże okna od strony południowej były zasłaniane materiałowymi zasłonami. Z wyjątkiem kilku najbardziej gorących dni zdało to egzamin.

Z kolei wilgotność utrzymywała się przez cały rok na poziomie 30-36 proc., a podczas bardzo deszczowych dni dochodziła do 50 proc. Pożądane wielkości to 40-45 proc. wilgotności. Osoby wrażliwe musiałyby więc korzystać z nawilżacza powietrza w najbardziej suche dni.

 
Weź udział w dyskusji (0)
POLECAMY
"Hala sportowa, której prawie nie trzeba ogrzewać "
"Usprawnień budowlanych Palikota ciąg dalszy"
"Planowałeś zakup mieszkania? Oni właśnie zdmuchnęli ci je sprzed nosa. I 649 innym"
"Celowy zabieg przy kredycie bez wkładu własnego? W Krakowie załapie się np. jedynie kilka procent lokali"
"Mieszkania stanieją? Masowe kupowanie nieruchomości ma być zakazane. "Intensywnie nad tym pracujemy""
"Kredyt bez wkładu własnego. Znamy szczegóły. Trójka dzieci obniży ratę kredytu o 400 zł"
"To się dzieje! CPK kupiło pierwsze grunty pod budowę ogromnego lotniska"
"Rząd chce zainstalować licznik w każdym mieszkaniu. Będzie nowy obowiązek. I zrobi się zimno?"