Fiskus tkwi w mieszkaniach

Marek Wielgo

W ostatnich trzech latach na rynku mieszkaniowym bogacili się deweloperzy, banki i pośrednicy. Teraz swoje pięć minut mają... doradcy podatkowi

Do tej pory ich klientami byli przede wszystkim przedsiębiorcy oraz fundusze inwestujące w nieruchomości. Dziś pomocy mogą potrzebować także indywidualni inwestorzy, którzy w ostatnich latach kupili nawet po kilka mieszkań. Wielu chce je szybko sprzedać, bo ceny przestały rosnąć, w przeciwieństwie do kosztów finansowania. Firma Reas i serwis GazetaDom.pl oceniają, że tylko na warszawskim rynku wtórnym jest wystawionych na sprzedaż prawie 4 tys. mieszkań, które powstały w latach 2006-07. Ich ceny wzrosły średnio o jedną trzecią. Co zrobić, by podatek był jak najmniejszy?

- Sprzedając mieszkania kupione w 2007 r., trzeba oddać fiskusowi 19 proc. zysku - mówi Katarzyna Klimkiewicz ze spółki doradztwa podatkowego TPA Horwath Sztuba i Kaczmarek. - Ci, którzy kupili mieszkania wcześniej, mogą wybrać, co im się bardziej opłaca - 10-proc. podatek zryczałtowany od przychodu (taki obowiązywał przed 2007 r.), czy 19-proc. od zysku. W tym drugim przypadku trzeba byłoby jednak wcześniej zarejestrować działalność gospodarczą - zastrzega Klimkiewicz.

Załóżmy, że inwestor kupił w 2006 r. mieszkania po 480 tys. zł, a ich wartość rynkowa wzrosła do 600 tys. zł. Podatek zryczałtowany wynosi 60 tys. zł od każdego z tych mieszkań. Gdyby inwestor wybrał drugą opcję, zapłaciłby fiskusowi 22,8 tys. zł. Ale nie zawsze taki manewr jest opłacalny. Gdy wartość mieszkania wzrosła np. z 200 tys. do 600 tys. zł, bardziej opłacalny jest podatek od przychodów.

Inwestorzy sprzedający po kilka mieszkań muszą się liczyć z tym, że fiskus uzna to za działalność gospodarczą. A wtedy zażąda 19 proc. od zysku, a transakcje obciąży 7-proc. VAT. - Tego drugiego można uniknąć, wynajmując wcześniej mieszkanie, choćby na krótko - wyjaśnia Klimkiewicz.

Prawo dopuszcza też taki manewr: kontrahenci zakładają spółkę komandytową, do której jeden wnosi mieszkanie, zaś drugi - jego równowartość w gotówce. Po kilku miesiącach spółkę rozwiązują, a ten, który wniósł mieszkanie, zabiera pieniądze. Kosztuje to 0,5 proc. od majątku spółki. - Ale fiskus może uznać, że zawiązanie spółki miało jedynie na celu obejście podatku - ostrzega doradczyni podatkowa.

Najprościej jest wstrzymać się ze sprzedażą pięć lat. Można też skorzystać z tzw. ulgi meldunkowej - podatku nie zapłaci ten, którzy sprzeda mieszkanie po roku od zameldowania się w nim.

 
Weź udział w dyskusji (0)
POLECAMY
"W tym roku fiskus zwróci Polakom rekordową kwotę"
""GP": Fiskus będzie mógł zarabiać na zawiadomieniu o przestępstwie"
"WIG-Deweloperzy - najgorszy indeks sektorowy na giełdzie"
"Planowałeś zakup mieszkania? Oni właśnie zdmuchnęli ci je sprzed nosa. I 649 innym"
"Celowy zabieg przy kredycie bez wkładu własnego? W Krakowie załapie się np. jedynie kilka procent lokali"
"Mieszkania stanieją? Masowe kupowanie nieruchomości ma być zakazane. "Intensywnie nad tym pracujemy""
"Kredyt bez wkładu własnego. Znamy szczegóły. Trójka dzieci obniży ratę kredytu o 400 zł"
"To się dzieje! CPK kupiło pierwsze grunty pod budowę ogromnego lotniska"