Wynajmuję dwa, cztery siedem lat

Na co dzień nie odczuwają tego, że żyją w "pożyczonym" mieszkaniu. Przypominają sobie o tym, gdy chcą pomalować ściany albo wymienić meble. Wtedy muszą zapytać właściciela. Jakimi prawami rządzi się wieloletni wynajem?

Powody, dla których wynajmują latami, można mnożyć: bo nie mają zdolności kredytowej, bo przyjechali do Warszawy na chwilę, bo nie chcą balastu jakim jest kredyt hipoteczny, bo budują dom bo chcą po prostu wynajmować i nie robić sobie ciśnienia, jak mieszkańcy Europy Zachodniej.

Przyczyny są różne, ale warunek jest jeden: bezkonfliktowy wynajmujący. Tylko z takim możliwy jest wieloletni związek.

Po roku wynegocjowałem obniżkę!

Jerzy, wynajmuje od 2 lat, na studiach mieszkał w akademiku

Mieszkanie, które wynajmuję znajduje się przy Al. Komisji Edukacji Narodowej, 200 metrów od stacji metra Natolin. Ma dwa pokoje, łącznie 36 m kw., okna wychodzą na główną ulicę.

Mam stąd łatwy dojazd do pracy, pod domem jest metro, a do tego jestem przywiązany do południowej części miasta, gdzie mam przyjemność mieszkać odkąd wprowadziłem się do Warszawy. Wyjątkiem był czas studiów, w którym mieszkałem w akademiku na Jelonkach. Aktualne mieszkanie polecili mi znajomi, którzy wyprowadzali się do świeżo zakupionej nieruchomości. Właściciel był zadowolony, bo ufał poprzednim lokatorom. Podpisaliśmy umowę na rok, następnie na kolejny. Właściciel przyniósł akt własności, pokazał historyczne rachunki. Przez cały okres umowy pojawił się tylko na podpisaniu umowy i czasami przychodzi do administracji budynku po karty do głosowania. Poza tym, w ogóle nie przychodzi do mieszkania. Po roku wynajmu - przy okazji wyprowadzki współlokatora - udało mi się wynegocjować obniżkę. Kiedy poprosiłem o wywiezienie mebli, właściciel bez mrugnięcia okiem to zrobił, a ja mogłem przywieść swój stół, regał i łóżko. Teraz zastanawiam się nad pomalowaniem ścian, ale o to też muszę zapytać właściciela.

Mamy jednakowy staż małżeński i wynajmu

Justyna i Wojtek, wynajmują 2,5 roku

Wynajmujemy w Garwolinie za 600 zł miesięcznie. Mieszkanie jest dwupokojowe z bardzo małą kuchnią i łazienką. W sumie ma około 45 m. kw. Właściciele mieszkają w Warszawie, więc widzimy raz w roku, kiedy jadą do rodziny i mają do nas po drodze.

Kiedy oglądaliśmy mieszkanie pytali, czy szukamy tylko na chwilę, czy będziemy mieszkać kilka lat. Było im na rękę, że chcemy wynająć na dłużej.

Mieszkanie urządziliśmy po swojemu: okleiłam szafki w kuchni, pomalowałam ściany, dokupiłam meble. Właściciele nigdy tu nie mieszkali i raczej nie planują tu mieszkać, więc jest im tak naprawdę wszystko jedno - oby ktoś dbał o mieszkanie i go nie zniszczył. Podnieśli nam czynsz o 100 zł raz w ciągu tych 2,5 roku.

Współlokatorzy się zmieniali, ja zostałam

Ewelina, lokator z 4 letnim stażem, teraz mieszka z bratem

Mieszkam niedaleko pl. Wilsona. Zaczęłam wynajmować na 2 roku studiów i tak do dziś. Mija już 4 rok. Mieszkanie jest dwupokojowe, małe, niewiele ponad 20 m kw. Na samym początku mieszkałam z dwiema koleżankami. Było koszmarnie ciasno, ale chciałyśmy się tylko zahaczyć w stolicy, a nie było nam łatwo znaleźć taniego mieszkania. Po kilku miesiącach jedna z koleżanek się wyprowadziła. We dwie już było całkiem fajnie w dwóch pokojach (jeden jest z łączoną kuchnią). Po trzech latach wyprowadziła się druga koleżanka, bo zamieszkała z chłopakiem. Wynajmująca z 900 zł zniżyła mi czynsz do 600 zł, do momentu, aż nie znajdę współlokatora. Po 2 miesiącach wprowadził się mój brat.

Wynajmująca jest super. Raz chciała nam coś przynieść, to wcześniej zadzwoniła, chociaż mieszka w tym samym budynku nad nami. Innym razem pożyczała nam korkociąg do wina. Pozwoliła nam na malowanie, wyrzucenia starych mebli i wstawienie własnych mebli. Przeżyliśmy też wymianę instalacji elektrycznej, ale kosztów nie ponosiliśmy. Podpisałam umowę na czas nieokreślony, ale z miesięcznym wypowiedzeniem. Ogłoszenie znalazłam w internecie.

Wynająłem mieszkanie z narzeczoną i dzieckiem, które wynajmował mój brat

Łukasz, od 3 lat wynajmuje to samo 2-pokojowe mieszkanie na Bielanach

Do niedawna mieszkałem sam. Od ponad pół roku mieszkam razem z narzeczoną i naszym synkiem. Obecne mieszkanie kiedyś wynajmował mój brat. Dogadaliśmy się w właścicielem i zająłem jego miejsce. Ze względu na udaną współpracę nie było też problemu, aby zamieszała ze mną rodzina. Ustaliłem z właścicielem, że wynajem będzie trwał minimum rok, z możliwością przedłużenia. Podpisaliśmy umowę. Na początku właściciel podchodził do mnie trochę nieufnie, ale teraz w zasadzie w ogóle nie ingeruje w moje życie Właściciel mieszkania, w którym mieszkam obecnie nie podniósł ceny za wynajem. Płaciłem taką samą stawkę jak mój brat. Od tego czasu cena wzrosła o 100 zł, ale to tylko ze względu na wyższe stawki za media.

W mieszkaniu, w którym mieszkam teraz zaszło wiele zmian: wymiana okien, lodówki, malowanie ścian, położenie tapety na jednej z nich. Wszystko to za zgodą i na koszt właściciela.

Cieszę się z takiego układu, bo w przeszłości trafiłem na właścicielkę mieszkania, która potrafiła co miesiąc dzwonić i zmieniać kwotę należnego czynszu o 100-150 zł. Niestety, w umowie był zapis, że taka zmiana jest możliwa na wniosek wynajmującego. Nie było jednak powiedziane ile razy może ona nastąpić. Moim błędem było to, że nie zwróciłem na ten fakt uwagi przed podpisaniem umowy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.