Ekskluzywny biurowiec w dawnym schronie Bieruta

Siedziba bierutowskiego Prezydium Rządu zamienia się w ekskluzywny biurowiec. Inwestycję prowadzi spółka miliardera Jana Kulczyka kierowana przez arystokratę Jana Lubomirskiego.

Wnętrze pięciopiętrowego biurowca przy ul. Wspólnej 62 przepełnione jest łoskotem młotów pneumatycznych i udarowych wiertarek. Robotnicy wydzierają ze ścian budynku kilkudziesięcioletnie instalacje. To początek generalnego remontu, który ma potrwać aż do października przyszłego roku.

Gmach powstał w 1952 r., miał być siedzibą Prezydium Rządu. Zaprojektował go wybitny architekt Marek Leykam. Niektórzy twierdzą, że zakpił z komunistycznych zleceniodawców - siedzibę władzy ludowej zaprojektował, wzorując się na renesansowych pałacach florenckich bankierów. Budynek w kształcie kostki nakryty jest kopułą przedziurkowaną iluminatorami, wewnątrz budynku przez całą jego wysokość ciągnie się ogromne okrągłe atrium otoczone odkrytymi galeriami-krużgankami wzorowanymi na tych z Wawelu.

Przeciwatomowy schron

- Oryginalnymi świetlikami w kopule były iluminatory z berlińskiego bunkra Hitlera oraz szkła z niemieckich reflektorów przeciwlotniczych - opowiada Jan Lubomirski, prezes spółki Euro Invest, która jest inwestorem remontu. Spółka ta należy do imperium miliardera Jana Kulczyka (prywatnie - teścia Lubomirskiego). - Natomiast mury powstały z cegły rozbiórkowej z Dolnego Śląska. Marmurowa podłoga w atrium również najprawdopodobniej została zdjęta z niemieckich budynków rządowych lub niemieckich pałaców znajdujących się na Dolnym Śląsku. To samo przydarzyło się w naszym rodzinnym zamku w Wiśniczu po potopie szwedzkim. Najeźdźcy wywieźli z niego nawet sześć kolumn - wspomina Jan Lubomirski.

Biurowiec ma dwa podziemne piętra. Najniższe to ogromna okrągła sala o żebrowanym sklepieniu, którą robotnicy pogłębiają o 2 metry, aby ukryć pod nią zbiornik przeciwpożarowy. W latach 90. ubiegłego wieku mieściła się tam dyskoteka Ground Zero, wcześniej - kino Barbara, a na samym początku - przeciwatomowy schron dla Bolesława Bieruta i jego współpracowników. - Kiedy zaczęliśmy remont, znaleźliśmy w jednym z pokojów makietę pokazującą zabudowę śródmieścia Warszawy po trafieniu rakietą nuklearną. Niedawno wyremontowana fontanna na skwerze przed budynkiem tak naprawdę pełniła funkcję nawilżacza powietrza dla systemu wentylacji schronu - mówi prezes Euro Investu.

Bierut zdążył poprowadzić w tym schronie zaledwie kilka posiedzeń, zanim w 1956 r. zmarł. Potem w budynku mieściły się m.in. biura projektowe przemysłu samochodowego. Koreański koncern Daewoo kupił fabrykę FSO w pakiecie z tym budynkiem. Od syndyka Daewoo kupiła go spółka Kulczyka.

Szacunek dla architektury

Jan Lubomirski zapowiada, że budynek po remoncie zamieni się w ekskluzywny biurowiec, w dawnym schronie powstanie zaś wielofunkcyjna sala, w której można będzie zorganizować konferencję albo pokaz mody. Euro Invest przymiarki do remontu zaczął już cztery lata temu (pisaliśmy o tym w "Gazecie Stołecznej"), ale dopiero niedawno uzyskał wszystkie niezbędne zgody.

Stare mury zostaną nafaszerowane wszystkimi instalacjami wymaganymi w nowoczesnych biurowcach. Już zostały wymienione wszystkie okna.

- Remontujemy budynek z ogromnym szacunkiem dla architektury, to ona stanowi o jego wyjątkowości - mówi Jan Lubomirski i zapewnia o ścisłej współpracy z konserwatorem zabytków, pod którego opieką jest gmach. Jego remont i przeróbka na nowoczesny biurowiec będzie kosztować blisko 60 mln zł. - Prawie dwa razy tyle, ile kosztowałoby wybudowanie takiego budynku od podstaw - szacuje prezes Euro Investu. Nowy biurowiec zaoferuje prawie 6 tys. m kw. na biura. Będzie nosić nazwę Ufficio Primo. To odniesienie do florenckiej Galerii Uffizich, do której nawiązał projektant budynku.

Przeczytaj także: Czy jest szansa na uratowanie pereł Peerelu?

Na miejscu Supersamu powstaje nowy wieżowiec. Zobacz wizualizacje

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.