Jak oswoić Pałac Kultury? Jest nowy, rewolucyjny pomysł

Warszawa od ponad pół wieku nie potrafi się oprzeć symbolicznej dominacji Pałacu Kultury. - Trzeba się z tym pogodzić i dokonać dystrybucji wzorców pałacowych na całe miasto - radzi antropolog architektury z Anglii

Minęły dwie dekady wolności i myślenia o tym, jak urządzić centrum Warszawy. I nadal nic nie wiemy.

- Powstały setki projektów na otoczenie Pałacu, tysiące ludzi wyrażało opinie na ich temat. Ale nic nie udało się wybudować! Wokół PKiN dominuje chaos, a komentatorzy powtarzają non stop, że bałagan rozprzestrzenia się na całe miasto. Mówią o architekturze spadochronowej, porównują stolicę do miast Trzeciego Świata - kreśli ponuro obraz Warszawy G. Michał Murawski, antropolog architektury z Anglii.

W Muzeum Sztuki Nowoczesnej w ramach "Departamentu propozycji" zdradził, że ma cudowne antidotum, lek na całe zło. Ogłosił światu, że wie, jak zaprowadzić ład w stołecznej urbanistyce i architekturze, wykreować w całym mieście wrażenie harmonii. Przy okazji oswoiłoby się socrealistycznego wampira z pl. Defilad, który od 1955 r. zamienia planistów i rajców w twórczych impotentów, wysysając z nich całą energię i wszystkie dobre pomysły.

Murawski rzucił hasło: - Nie ma rady. Trzeba pałacyzować!

Jak antropolog architektury rozumie ten "czasownik odrzeczownikowy". Bardzo dosłownie. Wskazuje na Stadion Narodowy "totalnie wyabstrahowany od kontekstu, otoczenia", który "sterczy makabrycznie nad pozostałościami starej bryły Stadionu Dziesięciolecia". I proponuje prosty zabieg pałacyzujący - zawieszenie nad Euro koszem i murawą megalampy. Takiej jak największe żyrandole z PKiN.

Murawski surowo ocenia też Muzeum Historii Żydów Polskich. Dworuje sobie z holu z krzywoliniowymi ścianami, które mają symbolizować rozstąpienie się Morza Czerwonego. Skojarzenia ma raczej frywolne, ale ucina je elegancko określeniem "chmurne bańki". By je oswoić, proponuje pałacyzację - dostawienie "wielkich kolumn z uralskiego marmuru", a pod sufitem zamocowanie ogromnego paldamentu, jaki wisi nad sceną w Sali Kongresowej.

Zwolennik pałacyzacji dworuje sobie z nieudanej i nieudolnej próby przyćmienia wielkości PKiN drapaczem chmur projektu architekta Daniela Libeskinda. Na tle bogactwa formy i detalu wysokościowca sprzed 55 lat poraża on prostactwem bryły. Na dodatek budowę "wieży" zatrzymał kryzys. - Tak dzisiaj wygląda rzeczywistość utopii Libeskinda. Potężny Pałac wyśmiewa się okrutnie ze wszelkich nieudanych prób podważenia jego autorytetu - komentuje Murawski.

Pałacyzacja miniwieży Libeskinda polegałaby na dodaniu na szczycie jej szkieletu pęku kolumn i wykorzystaniu żelbetowej konstrukcji do rozwieszania portretu patrona PKiN, czyli Józefa Stalina.

Antropolog architektury nie oszczędził też budynku, który jako pierwszy ma stanąć przy pl. Defilad. "Najbardziej wzbudza grozę zadufany kalwinizm Muzeum Sztuki Nowoczesnej, w pseudowyrafinowany sposób próbujący "ignorować" splendor starszego sąsiada". By ascetyczną formę Muzeum ocieplić, należy jego elewację obłożyć ceramicznymi płytami w kolorze piaskowca, identycznymi jak na Pałacu, a dach przyozdobić renesansowymi attykami.

Jaki wniosek płynie z idei pałacyzacji? Że ma ona dokładnie taki sam wpływ na ścisłe centrum jak kolejne wersje planów zagospodarowania przygotowywane w urzędzie architekta miasta. Żaden. Ale można się przynajmniej uśmiechnąć.

W czwartek w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w godz. 18-20 "Departament propozycji" nr 4 pt. "Mieszkać w Warszawie". Pomysły na poprawę warunków życia w blokowiskach przedstawi stowarzyszenie Odblokuj.pl. Będzie też m.in. o zamkniętych osiedlach. Więcej na www.warszawawbudowie.pl

Przeczytaj także: Plac Grzybowski zmieni się nie do poznania

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.