Prywatyzacja na Białorusi: okazja czy gra Łukaszenki?

Administracja Łukaszenki zapowiedziała otwarcie się na kapitał zagraniczny i dopuszczenie między innymi polskich firm do prywatyzacji ponad pięciuset państwowych przedsiębiorstw. Ale zdaniem ekspertów skorzystać na tej ofercie będzie firmom trudno.

14 lipca białoruska Rada Ministrów zatwierdziła listę 519 państwowych przedsiębiorstw przeznaczonych do przekształcenia w latach 2008-2010 w spółki akcyjne Skarbu Państwa. Zdaniem ekspertów, władze białoruskie liczą na pozyskanie kapitału oraz nowych technologii - niezbędnych do funkcjonowania i rozwoju gospodarki. Na sprzedaż zostaną wystawione tylko 25-procentowe pakiety udziałów w poszczególnych przedsiębiorstwach. W opinii analityków, Białoruś i tak będzie miała pełnię władzy nad prywatyzowanymi podmiotami gospodarczymi.

Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich mówi, że władze białoruskie są zainteresowane pozyskaniem kapitału zachodniego, gdyż biznes rosyjski jest zbyt mocno powiązany z polityką. Kłysiński wymienia, że polskie firmy powinny zainwestować w białoruską infrastrukturę transportową, agroturystykę, przemysł rolno-spożywczy oraz handel detaliczny. Analityk OSW zaznacza, że nasze przedsiębiorstwa prężnie działają już na Białorusi w branży budowlanej i meblarskiej.

Z kolei Stanisław Pohoryło z polskiej Krajowej Izby Gospodarczej twierdzi, że na białoruskiej prywatyzacji skorzystają głównie firmy z Europy Zachodniej. Jego zdaniem, polska aktywność biznesowa na Białorusi jest wciąż zbyt mała, lecz Polacy powinni śmielej inwestować na przykład w przemyśle rolnym, przetwóczym, farmaceutycznym i lekkim.

Natomiast Zbigniew Sulewski z Centrum im. Adama Smitha dość sceptycznie odnosi się do planów prywatyzacji białoruskich przedsiębiorstw. Uważa bowiem, że klimat inwestycyjny na Białorusi nie poprawił się, a plan prywatyzacyjny może być elementem gry Łukaszenki z Rosją i Zachodem. W opinii Sulewskiego, procesowi prywatyzacji polskie firmy powinny się bacznie przyglądać, lecz zwracać szczególną uwagę na zmienność białoruskiego prawa i bezpieczeństwo prowadzenia tam biznesu.

Jak mówi ekspert z Centrum imienia Smitha, problemem współpracy polsko-białoruskiej w gospodarce są choćby utrudnienia na granicy, w tym długie kolejki dla samochodów. Jego zdaniem, trzeba zminimalizować biurokrację, by zachęcać Polaków do inwestowania.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.