Wietnam kusi polskie firmy

Kraj nie chce się uzależnić od chińskich producentów materiałów budowlanych. Wietnamskie władze liczą, że swoje fabryki uruchomią tam m.in. polskie firmy.

- Tylko cementu mamy pod dostatkiem - mówił wczoraj radca handlowy Wietnamu Nguyen Van Thiem na spotkaniu z przedsiębiorcami, które zorganizowała Polska Izba Przemysłowo-Handlowa Budownictwa.

Czy już jakaś polska firma z branży budowlanej zainwestowała w Wietnamie? Nguyen Van Thiem wymienił firmę Atlas. - W 2006 r. Wietnamczycy zwrócili się do nas z propozycją zawiązania spółki joint venture i wspólnego uruchomienia w Azji zakładu produkcyjnego. Ale wiążące decyzje ostatecznie nie zapadły - powiedział nam jednak wiceprezes Grupy Atlas Tomasz Skalski. - Koncentrujemy się na działalności na rynku krajowym i europejskim - wyjaśnił.

Z naszych informacji wynika, że Atlas pomógł Wietnamczykom w uruchomieniu fabryki zapraw budowlanych, m.in. sprzedając im technologię.

Dyrektor Izby Zbigniew Bachman liczy, że Wietnam przestanie być dla naszych firm z branży budowlanej białą plamą. - W 2007 r. zagraniczni inwestorzy zainwestowali u nas 20,3 mld dol. - zachęcał uczestniczący w spotkaniu ambasador Wietnamu w Polsce Nguyen Van Xuong. Nguyen Van Thiem podkreślił zaś, że duży napływ inwestycji Wietnam zawdzięcza przystąpieniu w ubiegłym roku do Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Jest to jedno z tych państw, w których międzynarodowe koncerny najchętniej lokują swoją produkcję, bo nie brakuje tam rąk do pracy, a płace należą do najniższych na świecie. Produkuje tam m.in. Ikea.

Atutem Wietnamu jest duży rynek. Kraj ma 86 mln mieszkańców, jednak ich siła nabywcza jest niewielka. Z danych przygotowanych przez Izbę wynika, że oficjalna przeciętna płaca nie przekraczała w 2006 r. równowartości 160 dol. miesięcznie, a w zakładach państwowych może być ona nawet o połowę niższa.

Czy budowanie fabryk materiałów budowlanych pod nosem chińskich konkurentów ma sens? - Chiny to największy problem naszej gospodarki. Np. płytki chińskie mają dobrą jakość i są tanie. Jednak podejmiemy konkurencję z nimi, bo Wietnam nie chce się uzależnić od Chin - odpowiedział nam wietnamski dyplomata.

Zapewniał również, że dzięki wysokiemu wzrostowi gospodarczemu (7-8 proc. rocznie), rośnie też siła nabywcza Wietnamczyków. - W ciągu kilku ostatnich lat zwiększyła się o 30 proc. - dodał radca handlowy.

Obaj dyplomaci przyznali, że inwestorzy muszą się liczyć z wieloma trudnościami. - Wietnam nadal jest krajem rozwijającym się. Infrastruktura jest słabo rozwinięta. System prawa też nie jest doskonały. No i problemem jest wysoka inflacja - wymieniał ambasador.

Dla polskich przedsiębiorców barierą jest też brak bezpośrednich połączeń lotniczych. Nguyen Van Xuong poinformował, że trwają już rozmowy na temat ich uruchomienia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.