Nowy pomysł: pośrednicy rezygnują z prowizji od kupujących mieszkania

W naszym kraju kupujący mieszkania starają się omijać pośredników, bo w powszechnym przekonaniu chcą oni pieniędzy za nic. W firmie Metrohouse twierdzą, że rezygnując z tej prowizji, można zarabiać więcej

Metrohouse jest jedną z nielicznych firm zajmujących się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, które zrezygnowały z pobierania ok. 3-proc. prowizji od kupujących. Chyba pod wpływem kryzysu na rynku nieruchomości, bo ten eksperyment firma zaczęła pod koniec 2008 r. Jej prezes Mariusz Kania poinformował we wtorek, że w tym czasie firma odnotowała spektakularny wzrost liczby transakcji. W 2008 r. było ich raptem ok. 200, ale rok później - już ok. 650, a w tym roku najprawdopodobniej będzie ok. 1,2 tys. transakcji.

Kania zapowiedział, że do podobnego ruchu będzie zachęcał wszystkich pośredników. Równocześnie przyznaje, że wiele, zwłaszcza małych, agencji, które pośredniczą w trzech, czterech transakcjach w ciągu miesiąca, obawia się znacznego pogorszenia wyników finansowych.

Dlaczego więc pośrednicy mieliby zrezygnować z prowizji od kupujących? - Bo ci zaczną korzystać z ich usług, choćby ze względu na obsługę prawną - odpowiada Kania. I wyjaśnia, że transakcji zawieranych za pośrednictwem agencji nieruchomościowych jest niewiele, bo - jak wykazały badania firmy Millward Brown SMG/KRC - 80 proc. osób zainteresowanych kupnem mieszkania nie zamierza prosić ich o pomoc. Niemal połowa z tych osób przyznaje otwarcie, że nie ma zamiaru wydawać kilku czy kilkunastu tysięcy złotych na prowizję za nic. Kania zwraca uwagę, że w ostatnich latach ceny nieruchomości poszły ostro w górę, a w konsekwencji także prowizje pośredników. Ponadto jeszcze kilka lat temu kupujący często byli zdani na ich bazy danych z ofertami. Obecnie są one na wyciągnięcie ręki w licznych serwisach internetowych.

Kania zapewnia, że nie ma nic przeciwko temu, by negocjacje ze sprzedającym, którego oferta znajduje się w bazie Metrohouse, prowadził w imieniu kupującego jego zaufany pośrednik. Wówczas Metrohouse podzieli się z nim po połowie prowizją od sprzedającego, która wynosi 3 proc. wynegocjowanej ceny.

- Zależy nam na zwiększeniu płynności rynku nieruchomości. Podzielimy się tortem, który będzie o wiele większy - tłumaczy prezes Metrohouse. I dodaje, że skorzystają na tym także sprzedający, gdyż szybciej znajdą nabywców.

Dodajmy, że rezygnacja z prowizji od kupującego nie jest pomysłem Metrohouse. Ten system funkcjonuje od wielu lat na rozwiniętych rynkach nieruchomości, np. na rynku amerykańskim. Tam pośrednik, czyli broker, zawiera umowę jedynie ze sprzedającym, bo sprzedać nieruchomość na zrównoważonym rynku jest trudniej niż kupić. Wymaga to wielu zabiegów marketingowych i związanych z tym kosztów na promocję nieruchomości. Tam prowizja pośrednika wynosi zwyczajowo od 5 do 6 proc. od uzyskanej od kupującego ceny.

Podobny model działania przyjęła w 2008 r. duża trójmiejska firma Partnerzy Nieruchomości. Przed rokiem obie firmy postanowiły się więc połączyć. Fuzja zakończy się najpewniej pod koniec tego miesiąca. Nowa firma nazywać się będzie Metrohouse & Partnerzy. Jej sieć liczyć będzie 42 placówki (własne i franczyzowe) w 18 miastach, w tym w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Trójmieście.

Czytaj także: Zyskają pośrednicy i ich klienci? w blogu Marka Wielgo

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.