Żelazno-betonowy most na Wołdze buja się jak most linowy

Czy to efekt tajemniczego huraganu albo wstrząsu sejsmicznego? Dopiero co otwarty most pod Wołgogradem nagle zaczął falować na wysokość 1 metra i wczoraj został pospiesznie zamknięty.

Do Wołgogoradu wyleciała już specjalna komisja rządu Rosji, aby wyjaśnić powody falowania mostu - poinformowała agencja RIA Nowosti. W czwartek wieczorem przez żelazo-betonową konstrukcję zaczęły przechodzić fale o amplitudzie 1 m, podrzucając samochody, znajdujące się na moście. Służby porządkowe pospiesznie wstrzymały ruch przez most, a w piątek władze Wołgogradu ogłosiły, że most pozostanie zamknięty, dopóki nie będzie pewności, że jego eksploatacja jest bezpieczna.

Według wicegubernatora obwodu wołgogradzkiego Igora Pikałowa falowanie mostu mógł wywołać wstrząs sejsmiczny, albo huraganowy wiatr, który wywołał rezonans konstrukcji mostu. Rosyjskie służby geofizyczne twierdzą jednak, że w rejonie Wołgogradu nie odnotowano żadnych wstrząsów sejsmicznych.

Sprawą zainteresował się prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Polecił, aby urząd kontroli w prezydenckiej administracji oraz prokuratura generalna Rosji sprawdziły okoliczności projektowania, budowy i eksploatacji mostu w Wołgogradzie - poinformowała w piątek po południu rzeczniczka głowy rosyjskiego państwa Natalia Timakowa.

Falujący most ma strategiczne znaczenie dla transportu w południowej Rosji. To jedyny most w obwodzie wołogogradzkim i jeden z czterech tylko samochodowych mostów przez południową Wołgę. Budowa mostu ciągnęła się 12 lat i tylko przez ostatnie cztery lata na tę inwestycję wydano ponad 0,5 mld dol. z budżetu Rosji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.