Styczniowe statystyki miały pokazać, czy budownictwo mieszkaniowe rzeczywiście zaczęło wychodzić z kryzysu. Wskazywała na to końcówka 2009 r. Jednak środowe dane GUS mogą przygasić optymizm wielu przedsiębiorców budowlanych i producentów materiałów budowlanych i wyposażenia mieszkań.
Inwestorzy zgłosili zakończenie budowy zaledwie 11,7 tys. mieszkań, aż o 47 proc. mniej niż rok temu. Nikogo nie powinno to jednak dziwić. W poprzednich dwóch latach kończono bowiem inwestycje zaczęte w okresie boomu, a równocześnie - jak podaje GUS - od półtora roku zaczęła spadać liczba pozwoleń na budowę.
Kończeniu budów i zaczynaniu nowych nie sprzyjały też warunki atmosferyczne. Analitycy są zgodni, że to z powodu silnych styczniowych mrozów aż o blisko 25 proc. zmalała liczba rozpoczętych mieszkań.
Mrozami nie da się jednak uzasadnić spadku liczby pozwoleń na budowę. Statystyki mówią, że objęły one niespełna 10,6 tys. mieszkań, a więc o blisko 15-proc. mniej niż w styczniu 2009 r. Wytłumaczeniem może być tylko niechęć banków do finansowania inwestycji deweloperskich. Zaczynają je obecnie głównie duże firmy.
- Przygasło światełko w tunelu - komentuje Katarzyna Siwek z Home Broker. I przypomina, że w grudniu spadek liczby pozwoleń na budowę wyhamował do 5,8 proc. rok do roku. A w styczniu znów przyspieszył.
Emil Szweda z Open Finance twierdzi natomiast, że dane GUS dotyczące pozwoleń na budowę skłaniają do... optymizmu. Dlaczego? - Bo potwierdzają status quo, wedle którego Polacy o wiele chętniej wybierają budowę własnego domu niż zakup mieszkania od dewelopera - wyjaśnia.
W styczniu deweloperzy dostali pozwolenia na ok. 3,8 tys. mieszkań (mniej o ponad 25 proc.), a inwestorzy indywidualni - na niespełna 6,5 tys. domów (o niespełna 3 proc. mniej).