Mieszkaniowy klincz

W styczniu i w lutym transakcji mieszkaniowych na rynku wtórnym było o 80-90 proc. mniej niż przed rokiem! - alarmują pośrednicy

- Początek roku jest dramatyczny. Najem lokali trzyma agencje przy życiu - mówił trójmiejski pośrednik Jerzy Oleszczuk w czasie wtorkowej konferencji Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN). - Rynek jest w stanie zupełnej stagnacji. Transakcje są pojedyncze, bo wszyscy przyjęli pozycję wyczekującą. Próbują sprzedawać tylko ci, którzy z różnych powodów muszą - wtórowała mu Ksenia Zacharewicz z zarządu PFRN.

Problem w tym, że chętnym na używane mieszkania banki odmawiają kredytu. - Rok temu problem z jego uzyskaniem sygnalizowało mi dwóch na dziesięciu klientów. Obecnie te proporcje odwróciły się - przyznaje warszawski pośrednik Janusz Schmidt.

Z kolei ci, którzy mają pieniądze lub zdolność kredytową, czekają, aż ceny mieszkań spadną jeszcze bardziej. Pośrednicy potwierdzają, że kryzys zmusił wielu sprzedających do zweryfikowania oczekiwań finansowych. Prezydent PFRN Aleksander Scheller, który równocześnie jest poznańskim pośrednikiem, ocenia, że w ubiegłym roku mieszkania w stolicy Wielkopolski potaniały przeciętnie o 10-15 proc. Z kolei wrocławski pośrednik Tadeusz Maskulanis mówi o obniżkach sięgających 25-30 proc.

W 2008 r. rynek był zasypany ofertami mieszkań, bo ich właściciele próbowali je sprzedać "na górce" cenowej. Ci, którym się to nie udało, najprawdopodobniej nie palą się już do dalszych obniżek. Wiceprezydent federacji Barbara Litobarska-Jama opowiadała, że w Poznaniu właściciele mieszkań wolą je wynająć, niż sprzedać za cenę dużo niższą od oczekiwanej. - Ostatnio jeden z inwestorów z Irlandii powierzył nam zarządzanie 80 mieszkaniami, które, by wynająć, wykończył i wyposażył - mówi Litobarska-Jama.

Inna członkini zarządu PFRN Teresa Konowska twierdzi, że w Warszawie sprzedający zaczynają wycofywać oferty z rynku, by przeczekać kryzys. - Ludzie wiedzą, że gdy się skończy, chętnych na mieszkania w stolicy nie zabraknie - mówi Konowska.

Pośrednicy liczą w tej sytuacji na rozwój rynku najmu, a ten bardzo się ożywił w końcówce ubiegłego roku. Wiceprezydent PFRN Janusz Lisiecki przyznaje, że podaż mieszkań na wynajem może wzrosnąć dzięki liberalizacji ustawy o ochronie lokatorów, którą zapowiedziało Ministerstwo Infrastruktury. Wyjaśnijmy, że wynajmujący swoje mieszkania okazjonalnie nie musieliby się obawiać, że przez wiele lat go nie odzyskają, gdyby lokator nie chciał się wyprowadzić. Do pozbycia się go nie byłby potrzebny nakaz eksmisji. Wystarczyłaby pieczątka sądu nadającą żądaniu właściciela klauzulę wykonalności. Do akcji wkroczyłby komornik, który mógłby wyeksmitować lokatora na bruk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.