Koronawirus czasami odbiera zdolność kredytową. "Analitycy dużo ostrożniej to wyliczają"

Koronawirus może skomplikować sytuację osób, które starają się o zakup mieszkania. Banki bardzo ostrożnie podchodzą do wyliczania zdolności kredytowej, niechętnie patrzą też na finansowanie wkładu własnego kredytem. Z zakupem nieruchomości lepiej zatem nie czekać - polityka banków może ulec kolejnemu zaostrzeniu.

Epidemia koronawirusa nie ma dramatycznego wpływu na ceny nieruchomości. Ze wszystkich danych, jakie spływają z rynku, można wysnuć dwa wnioski: deweloperzy wciąż nie chcą obniżać cen ofertowych. A sprzedający na rynku wtórnym ciągle nie mogą pogodzić się z myślą o pożegnaniu z ceną, którą wymyślili sobie, wystawiając mieszkanie na sprzedaż. Innymi słowy, jeśli ceny ofertowe spadają, to nieznacznie

Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.

Koronawirus wpływa na zdolność kredytową. Banki stały się restrykcyjne

Banki wciąż udzielają kredytów hipotecznych. Niektóre wciąż nie zaostrzyły nawet znacząco warunków. W praktyce jednak o kredyt mieszkaniowy może być trudniej - zdarza się bowiem, że "dmuchanie na zimne" możliwość kupienia mieszkania na kredyt mocno utrudnia. Pokazuje to jeden z przykładów przedstawiony przez serwis NaTemat.pl.

Jedna z osób, która nosi się od jakiegoś czasu z zamiarem zakupu mieszkania, opisuje, że jeszcze 1,5 roku temu jej zdolność kredytowa wynosiła 400 tys. zł. Dziś drastycznie się ona obniżyła - wynosi zaledwie 59 tys. zł. Jak bank wyjaśnił tę dramatyczną obniżkę? Przez koronawiursa analitycy wyliczają wszystko z niezwykłą ostrożnością.

- Do nowych hipotek wiele banków podchodzi z większą rezerwą niż miało to miejsce w ostatnich latach - piszą eksperci portalu Money.pl.

10 proc. wkładu własnego to za mało

Banki nie tylko ostrzej podchodzą do kwestii zdolności kredytowej. Zaostrzają politykę dotyczącą wkładu własnego. O ile przed wybuchem pandemii możliwe było zdobycie nieruchomości, mając w kieszeni jedynie 10 proc. jej wartości, o tyle dziś minimalny wkład wynosi 20 proc. A więc trzeba wpłacić do banku o kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej.

Popularną praktyką wśród kupujących było też finansowanie wkładu własnego z kredytu. Dziś część banków rezygnuje z takiego rozwiązania.

Chcesz kupić mieszkanie? Może nie warto czekać

Koszt zakupu mieszkania może być też wyższy z uwagi na rosnące marże - przed wybuchem pandemii wahały się one w granicy 1,7 do 2,3 proc., dziś są nawet o 0,4 proc. wyższe. Przy kredycie sięgającym 400-500 tys. zł różnica dla konsumenta jest wyraźna - może wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych.

Osoby, które noszą się z zamiarem kupna mieszkania, a są przekonane co do swojej sytuacji zawodowej, mają powody, by decyzję o zakupie jednak przyspieszać. Nie ma bowiem pewności, że w nadchodzących kwartałach banki jeszcze bardziej nie zaostrzą kryteriów. Mogą też podnieść marże i inne koszty kredytu.

Zobacz wideo Jak mocno koronawirus uderzy w rynek nieruchomości?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.