Zajezdnia nie będzie zabytkiem? Mieszkańcy apelują do ministra

Właściciel zajezdni tramwajowej w Oliwie chce wykreślenia tego obiektu z rejestru zabytków. Zadecyduje minister kultury. Mieszkańcy Oliwy chcą go przekonać, by tego nie robił. W sobotę chcą zbierać podpisy pod listem otwartym

Zabytkowa ceglana zajezdnia z ul. Grunwaldzkiej od lat zmaga się z niewesołym losem. Zbudowany pod koniec XIX w. kompleks długo należał do ZKM-u, ale pełnił różne funkcje - m.in. garażu dla Telewizji Gdańskiej. W latach 80. budynki zostały przekształcone w mieszkania pracownicze, potem w lokale komunalne. Pod koniec dekady rozpoczął się remont głównego budynku, a mieszkańców przeniesiono do tymczasowego baraku na tyłach działki. Mieszkają tam do dziś, bo prace nigdy się nie zakończyły.

W 1998 r. miasto sprzedało obiekt Fundacji Edukacji Gospodarczej Pro Publico Bono. W akcie notarialnym nabywca został zobowiązany do zapewnienia mieszkańcom lokali zastępczych. Fundacja miała też wyremontować zajezdnię w ciągu trzech lat. Tymczasem w 2007 r. odsprzedała obiekt spółce Easy.pl, należącej do Krzysztofa Mielewczyka, męża senator PiS Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk. Od tej pory budynek popadał w ruinę.

W sprawę zaangażował się wojewódzki konserwator zabytków, który - pod karą grzywny - nakazał właścicielowi obiektu przeprowadzenie prac zabezpieczających i remont budynku. Od początku roku w zajezdni kilkakrotnie wybuchał pożar (prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie podpalenia). W kwietniu ministerstwo uchyliło nakaz konserwatora. Teraz wniosek o wykreślenie zajezdni z rejestru zabytków złożył jej właściciel. Prosto do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

- Właściciel złożył wniosek bezpośrednio u ministra, nie informując urzędu, chociaż konserwator powinien o takim wniosku wiedzieć - mówi Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków. - Decyzję podejmie minister. My mimo to cały czas staramy się przymusić właściciela do wykonania obowiązku zabezpieczenia obiektu i zachowania zabytku.

O zajezdnię chcą walczyć gdańszczanie. - Konsekwencja jest prosta: skoro coś nie jest zabytkiem, można to rozebrać i będzie plac - mówi Aleksander Masłowski, przewodnik po Gdańsku, założyciel Gdańskiej Obywatelskiej Straży Ochrony Zabytków. - Opinię na temat możliwości usunięcia zajezdni z rejestru wyda w najbliższym czasie Narodowy Instytut Dziedzictwa. Trudno mi wyobrazić sobie, aby była to opinia przychylająca się do wniosku właściciela, ale... Dlatego chcemy pokazać, że zajezdnia to nie jest zabytek, do którego społeczeństwo ma stosunek obojętny. Jeśli mieszkańcy wykażą się związkiem emocjonalnym z obiektem, pokażą, że życzą sobie, aby został zachowany, a nawet więcej - odrestaurowany, to myślę, że taka opinia może mieć istotny wpływ na decyzję ministra. Przygotowuję już pismo w tej sprawie, ale czekamy też na głosy ludzi na stronie Straży na Facebook'u.

Gdański oddział Narodowego Instytutu Dziedzictwa zapewnia, że opinia w sprawie zajezdni powinna być gotowa z końcem maja.

Tomasz Błyskosz, kierownik NID: - Bierze się pod uwagę kilka elementów, m.in. treść decyzji o wpisie do rejestru, wartość jaką reprezentuje obiekt: zabytkową, architektoniczną i plastyczną, czyli artystyczną, specyfikę zabytku, a także historię obiektu i to, czy tkwi on w świadomości społecznej. Do opinii mieszkańców, rzecz jasna, też musimy się odnieść.

Sprawy zajezdni nie chce za to komentować jeden ze współudziałowców spółki-właściciela, Krzysztof Mielewczyk: - Ja się tym nie interesuję i nie chcę się wypowiadać. Niedługo sprzedaję swoje udziały w spółce i wyjeżdżam - oświadczył w rozmowie z "Gazetą" Mielewczyk.

Dla "Gazety":

Mariusz Andrzejczak

mieszkaniec Oliwy

Radni osiedla Oliwa i mieszkańcy nie tylko dzielnicy, ale i całego Trójmiasta będą zbierać w sobotę od godz. 10 rano w Parku Oliwskim podpisy pod listem otwartym do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeciwko wykreśleniu oliwskiej zajezdni z rejestru zabytków. Przygotowujemy dokumentację fotograficzną budynku, żeby pokazać, jak wyglądał kiedyś, jaki był okazały na początku XX wieku i jak był degradowany. Chcemy także podkreślić, że uważamy, że to, co się dzieje z zajezdnią, to celowa dewastacja. Bo mimo działań miasta, konserwatora i rady osiedla budynek do dziś nie został odpowiednio zabezpieczony, a wręcz przeciwnie: był kilkakrotnie podpalany. not. ita

Copyright © Agora SA