BRE Bank ma pomysł na murowany interes? 35 proc. zysku w 2 lata

BRE Bank zachęca swoich najzamożniejszych klientów do inwestowania w... mieszkania. Po dwóch latach mieliby na nich zarobić na czysto nawet 35 proc.!

Czy jest to możliwe w sytuacji, gdy analitycy częściej mówią o spadku niż o wzroście cen mieszkań w największych aglomeracjach? Dyrektor BRE Private Banking &Wealth Management Daniel Ścigała odpowiada krótko: - Narażając naszych klientów na straty, ryzykowalibyśmy tym, że od nas odejdą.

Bankowcy zdają też sobie sprawę, że taka informacja odbiłaby się szerokim echem, więc inni bogaci ludzie (mający w swoich portfelach co najmniej pół miliona złotych) omijaliby taki bank szerokim łukiem. Tymczasem wielu z nich zastanawia się, gdzie korzystnie ulokować pieniądze. Ścigała przyznaje, że na giełdzie zrobiło się nerwowo. W tej sytuacji alternatywą są nieruchomości. BRE Bank powołał właśnie spółkę BRE Property Partner, która ma w tym pomóc klientom. Dlaczego proponuje nowe mieszkania, których ceny w największych aglomeracjach są już wyśrubowane? Prezes tej spółki Adam Dakowicz przyznaje, że zdaje sobie sprawę z powszechnych oczekiwań, że ceny mieszkań spadną. Bierze też pod uwagę, że wskutek drożejących kredytów mniej osób może sobie pozwolić na własne lokum. Jednak podkreśla, że ci, których na to stać, mają dzięki temu większy wybór. Po drugie, deweloperzy, którzy nie mogą zatrzymać swoich inwestycji, są skłonni do ustępstw cenowych. I na to właśnie liczy Dakowicz.

Jego plan zakłada kupowanie mieszkań we wczesnym etapie realizacji inwestycji, czyli pozwolenia na budowę. Deweloper ma wówczas największe problemy ze sprzedażą mieszkań. Bogaci klienci BRE Banku zaryzykują, o ile dostaną upust rzędu 5-10 proc. W miarę postępu robót, gdy ryzyko związane z zakupem mieszkania zmaleje, jego rynkowa cena miałaby wzrosnąć (bank przyjmuje, że w tempie ok. 5 proc. rocznie). Po zakończeniu inwestycji (zwykle trwa ona ok. dwóch lat), klient banku mógłby sprzedać gotowe mieszkanie, albo je wynająć.

Analitycy BRE Banku policzyli, że w zależności od tego, czy klient zaangażuje wyłącznie własne pieniądze, np. blisko milion złotych w dwa 79-metrowe mieszkania, czy sięgnie także po kredyt, dzięki czemu dysponując tą samą kwotą, mógłby kupić nawet i osiem lokali (od 50,5 do 79 m kw.), zysk przed opodatkowaniem wahałby się od ok. 12 proc. do nawet 44 proc. Bankowcy uwzględnili 8,5-proc. upust cenowy, ale także wszystkie koszty tego przedsięwzięcia, łącznie z prowizją BRE Property Partner, która ma wynieść 2 proc. ceny mieszkania. Dakowicz deklaruje, że w zamian jego spółka załatwi wiele formalności (dostanie stosowne pełnomocnictwo), a wcześniej wyszuka odpowiednie inwestycje (wynegocjuje upust) oraz prześwietli je pod kątem technicznym i prawnym.

Skąd pewność, że ceny mieszkań wzrosną? W BRE Banku są przekonani, że inflację uda się zdusić i za dwa lata kredyty będą tańsze. Równocześnie wzrosną dochody Polaków, co wzmocni ich siłę nabywczą na rynku mieszkaniowym. Dakowicz zwraca uwagę na ogromne potrzeby mieszkaniowe w naszym kraju, które jeszcze przez wiele lat nie będą zaspokojone.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.