Brednie to ty piszesz. Finansowo wygląda to tak:
- bierzesz część odsetkową raty kredytu
- bierzesz kwotę płaconą za najem (koniecznie patrzeć, czy czynsz do spółdzielni jest wliczony czy nie)
- porównujesz ze sobą i juz wiesz, co się bardziej opłaca.
W praktyce od dwóch lat najem wychodzi dużo lepiej niż kupno. A jedyny problem jaki ty masz jest w tym, aby pieniądze oszczędzone na płaceniu mniej - zainwestować. Zainwestować, zaoszczędzić - a nie rozpieprzyć. Wtedy możesz kupić mieszkanie za gotówkę i problemu z brakiem mieszkania na starość nie masz.
A co do samej inflacji - ona nie ma znaczenia - liczy się tylko stosunek inflacji do oprocentowania kredytu. Dodatkowo są różne rodzaje inflacji - więc ważne, aby porównywać odpowiednie (tak naprawdę każdy człowiek ma swoją własną inflację :D). Nie wierzysz - zobacz na dane z Japonii i Włoch i przestań pisać "ZAWSZE" ... bo właśnie napisałeś brednię.
Na koniec wchodzi w grę jeszcze mentalność ludzi - wiele osób MUSI mieć coś na własność, nawet jak finansowo widać, że to gorsze rozwiązanie. Do tego kwestia urządzenia / remontów pod siebie mieszkania - jedno tego potrzebują, inni nie. Nie dogodzisz, więc niech każdy robi to, co sam uważa za słuszne, a pilnować tylko trzeba tego, aby potem ponosił konsekwencje tych decyzji samodzielnie (a nie krzyczał, że został oszukany i trzeba mu pomagać).