Wiecha, składanie ofiar ze zwierząt i inne zwyczaje związane z budową domu

Widzieliście kiedyś na dachu budowanego budynku wystającą konstrukcję przyozdobioną gałęziami wierzby, piłą i siekierą? To tzw. wiecha. Jeden z ludowych przesądów dotyczących budowy. Jest ich dużo więcej!

Budowanie domu od początków kultury było wielkim wydarzeniem. Często wysiłek łączył kilka rodzin, by stworzyć dach nad głową. Nie dziwi więc fakt, że w związku z tym powstała cała gama różnorakich przesądów, zabobonów i tradycji. 

Jak to robiono dawniej

Proces budowy siedliska zaczynał się od wytyczenia granicy nowego budynku. O północy linię wyznaczały nagie kobiety orzące radłem (bądź pługiem) bruzdę, w poprzek której miała stanąć frontowa ściana. Zwyczaj ten miał wyznaczać granicę, której nie mogły przekroczyć wojny, choroby i nieszczęścia.

Miejsce budowy

Poza dokładnym wymierzeniem ściany frontowej były również inne zasady wyboru miejsca na dom. Zgodnie z przesądem domu nie można było budować w miejscu, gdzie wylegiwał się kot. Unikano również mrowisk czerwonych mrówek. Miało to uchronić przyszłych mieszkańców przed przewlekłymi chorobami. 

Jedną z najważniejszych zasad był zakaz budowy domu w miejscu ścieżki bądź polnej drogi. Zgodnie ze zwyczajem mieszkańcy takiego budynku mieliby, nie zaznać spokoju i ciągle by gdzieś "gonili". Stąd też nazwa tego zwyczaju - "chody". 

Materiały budowlane

Istotną kwestią były materiały budowlane. W większości przypadków było to drewno, lecz musiało pochodzić z odpowiednich źródeł. Drzewo powalone wichurą, krzywe bądź wyrwane z ziemi miało przynosić nieszczęście. Z transportem surowca na budowę również wiązał się zwyczaj - za przewóz drzewa odpowiadała rodzina oraz sąsiedzi. Co ważne, pomocy podczas transportu nie można było odmówić. 

Kiedy rozpocząć budowę domu
Jest budowa - są ofiary

Nie mogło zabraknąć również zwyczajów związanych z ofiarami. By ustrzec przyszłych domowników od nieszczęść, w czasie budowy fundamentów składano ofiarę z koguta bądź czarnej kury. Zależnie od rejonu Polski, zakopywano też pod narożami domu medaliki, święcone zioła, chleb, ziarno bądź sól.  

Oficjalne zwyczaje

Odsłonięcie kamienia węgielnego oraz nadanie aktu erekcyjnego to praktycznie jedyne tradycje towarzyszące większym budynkom, niż dom jednorodzinny. Nazwa "kamień węgielny" jest często mylnie kojarzona z surowcem. To błąd, ponieważ nazwa ta pochodzy "kamień węgielny" można przemiennie używać z "kamień węgłowy". Z kolei akt erekcyjny jest dokumentem poświadczającym o rozpoczęciu budowy. Dokument chowa się w metalowym pojemniku i umieszcza w fundamencie. Zwyczaj mówi, by do skrytki dołożyć również lokalne gazety, parę przedmiotów codziennego użytku oraz niewielką ilość gotówki.

Wiecha

Najczęściej z widywanych dzisiaj zabobonów budowlanych - wiecha. Niewielka konstrukcja uwita z zielonych gałązek drzew (np. wierzby) oraz narzędzi kaletniczych takich jak siekiera, piła czy młot. Wiecha wieńczy konstrukcję dachu i wiesza się w ją w momencie, gdy prace kaletnicze są ukończone. Można ją zobaczyć na placach budowy w całej Polsce. Niezależnie czy jest to komercyjna inwestycja pokroju Złotej 44 czy zupełnie prywatna budowa niewielkiego domu. Przesąd mówi, że ostatni gwóźdź przybija inwestor, a ilość uderzeń młotkiem odpowiada ilości kieliszków wódki, które będzie musiał wypić z budowlańcami. 

Zasiedliny i parapetówka 

Gdy budynek już stoi, przychodzi pora na zasiedliny. W niektórych rejonach Polski zanim wejdzie się do ukończonego budynku należało wprowadzić czarnego kota. Gdy zwierzęciu nic się nie stało, budynek można było uznać za bezpieczny. Pierwsi drzwi nowego domu przekraczali małżonkowie. Mąż musiał przenieść żonę przez próg, stąd wziął się inny ludowy zwyczaj obchodzony na weselach.

Na sam koniec pora oczywiście na parapetówkę czyli przyjęcie dla przyjaciół. Jego nazwa bierze się od parapetów w myśl zasady, że w nowym budynku bądź mieszkaniu gospodarze nie mają jeszcze mebli. Dlatego goście są zmuszeni zająć miejsce na parapetach.