Dziś ten dom we Wrocławiu by nie powstał. Architekt sprytnie ominął przepisy w PRL

Witold Lipiński to twórca tajemniczego domu igloo. Domu, który wywołuje sensację mimo upływu lat. Ze względu na swój oryginalny kształt przyciąga wzrok wszystkich, którzy tylko zawędrują w okolice wrocławskiego Zalesia. Przedstawiamy niezwykły projekt z legendą ruchomych ścian i eskimoskiego romansu w tle.

Nowatorski projekt 
Profesor i wykładowca na Politechnice Wrocławskiej, Witold Lipiński budowę igloo rozpoczął w 1962 roku. Budowa tej nietypowej konstrukcji trwała rok. Dom wyróżniał się nie tylko nietypowym kształtem. Posiadał on także nowatorską - jak na tamte czasy - izolację, pozwalającą na utrzymanie odpowiedniej temperatury zarówno w lato, jak i w zimę. Sama konstrukcja była o wiele tańsza niż popularne wówczas domy w kształcie kostki z płaskim dachem.

Dzisiaj dom nie mógłby powstać. Ze względu na swój historyczny charakter Zalesie jest pod kontrolą konserwatora zabytków. Wówczas uzyskano pozwolenie, przedstawiając projekt jako eksperyment budowlany.

Budowlane wyzwanie
Stworzenie domu o takim kształcie w latach 60-tych było z pewnością wyzwaniem. Pierwszym problemem, jaki napotkał projektant, była nie tylko forma domu, ale także brak materiałów do budowy. Wyjściem z sytuacji okazała się cegła rozbiórkowa pochodząca z okolicznych poniemieckich kamienic. Kolejną przeszkodą był strach murarzy przed wzniesieniem budynku. Przyzwyczajeni do prostych kształtów w budownictwie, nie mieli odwagi podjąć wyzwania. Ostatecznie Witold Lipiński większość prac wykonał samodzielnie.

Sprytna antresola
Część mieszkalna to około siedemdziesięciu pięciu metrów kwadratowych. Aby zwiększyć powierzchnię w części dziennej, umieszczono dębowe schody prowadzące na trzydziestometrową antresolę, która równocześnie pełni funkcję świetlika i powierzchni użytkowej. Co ciekawe, w ten sposób projektant sprytnie ominął przepisy, ponieważ w tamtych latach aby dostać kredyt na budowę, część mieszkalna nie mogła przekraczać siedemdziesięciu pięciu metrów kwadratowych powierzchni. Oprócz części dziennej w domu znajdują się, także trzy sypialnie, kuchnia oraz łazienka. Na zewnątrz znalazł się przylegający do domu taras. Kiedyś znajdował się przy nim nawet basen. 

Zakochany w Eskimosce
Dom igloo początkowo kojarzył się wszystkim z kosmicznymi kształtami. W latach 70-tych był umieszczany w wielu przewodnikach, a biura podróży oznaczały projekt jak stały punkt wycieczek. Budowla do tego stopnia interesowała turystów, że zaczęto tworzyć niezwykłe historię związane z budową domu.

Nie wiem czy to biura podróży umieściły nasz dom na mapie tych do zobaczenia, czy była to inwencja przewodników. Faktem jest, że turyści pojawiali się tu bardzo często. Nieraz stojąc w ogrodzie słyszałem jak przewodnicy mówili, że ojciec miał eskimoską żonę. Tworzyli wtedy nieprawdopodobne historie - wspomina Miłosz Lipiński.

Jedną z legend, która do tej pory tkwi w świadomości niektórych mieszkańców, to historia o tym, że Witold Lipiński miał ożenić się z Eskimoską. Zakochany w dowód swojej miłości miał wybudować dla niej dom, w którym czułaby się komfortowo. Ruchome ściany w środku domu to kolejna przekazywana przez ludzi legenda. Oczywiście wszystkie te opowieści to dzieło wybujałej wyobraźni przewodników.

Współcześnie w domu architekta mieszka jego żona - Bożena Lipińska. Jest mieszkanką igloo już od 46 lat. Jak sama mówi, przyzwyczaiła się już do tego, że dom do tej pory wyróżnia się w okolicy.

Witold Lipiński był również współtwórcą popularnego we Wrocławiu obserwatorium na Śnieżce.